Ballada o Martwej Naturze na Emeryturze

Czasami muszę słuchać staruszek
Zgarbionych gorzej niż ja
Bo ich marzenia nie do ziszczenia
Są garbem numer dwa
Proste marzenia te do zjedzenia
I te by coś dla dusz
A tu podróże na emeryturze
Na rencie w piecu ruszt

Co kiedyś było już się skończyło
Teraz wspomnienia chodzą po sieniach
I po pokojach gdzie w książkach Boya
Śpi młodość z tamtych lat
Tylko czasami podwieczorkami
Z koleżankami pod kocykami
Z herbatnikami i albumami
Powraca stary świat

Półmiski srebrne dawniej potrzebne
Do uroczystych mięs
Drzemią pogodnie choć coraz głodniej
I przydałby się kęs
Pluton talerzy też chciałby przeżyć
Najazd grzybowych zup
A tu niestety tylko apetyt
Jak z niedobrego snu

Stara karafka wije się w czkawkach
Nie może dalej żyć
Bo kieliszeczki chcą naleweczki
I krzyczą do niej Pić
A czajnik stary zdjął okulary
I nie chce wiedzieć, że
Chińska herbata parzona w ratach
To już herbaty cień

Co kiedyś było już się skończyło
Teraz wspomnienia chodzą po sieniach
I po szufladach w których się składa
Pamiątki z tamtych lat
Tylko czasami podwieczorkami
Z koleżankami pod kocykami
Z herbatnikami i albumami
Powraca stary świat

W krzesłach pluszowych tkwi stół dębowy
I też na pewno śpi
Bo czasy inne sprzęty gościnne
Przeżyły swoje dni
Gdy właściciele mogą niewiele
To wtedy widać, że
Martwej naturze na emeryturze
Także nie wiedzie się



Credits
Writer(s): Krzysztof Antoni Daukszewicz
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link