Anioł (Live)

Co czwartek mój Anioł Stróż
Pukał do losu drzwi
Choć wszystko krzyczało w nim
Pozwalał nakrywać się

A upokorzenie Jego otaczało mnie
Zaklęciami ochronnymi
Nie musiałam się modlić

Niedostępne nie wiem czym jest
Jestem światłem, jestem snem
Małym palcem u nogi Twej
A wielcy świata na usługach mych

Mam spokojną linię czoła
Ciało zdrowe jest
Białą suknię, sznur bursztynów
Buty noszę z mchu

Moja radość niczym nie zmącona
Moja radość niczym nie zmącona
Moja radość niczym nie zmącona
Moja radość niczym nie zmącona

Jedyny podmiot zdarzeń ja
Jedyny podmiot zdarzeń ja
Jedyny podmiot zdarzeń ja
Jedyny podmiot zdarzeń ja

Wczoraj Anioł rzekł nie
Ciemna gwiazda nad głową mą
Mam starą pomarszczoną twarz
I straszę dygotem rąk

Pęka we mnie owoc strachu
Znowu modlę się
Stopy krwawią, jestem brudem
Pod paznokciem Twym

I chciałabym być niewidzialna
I chciałabym być niewidzialna
I chciałabym być niewidzialna
I chciałabym być niewidzialna

Anioł Stróż opuścił mnie!
Anioł Stróż opuścił mnie!
Anioł Stróż opuścił mnie!
Anioł Stróż opuścił mnie!



Credits
Writer(s): Katarzyna Nosowska, Piotr Jakub Banach
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link