Fatamorgana
Ja ciągle na to patrzę
Jak ludzie grają w życiu, jakby grali w teatrze
Jeden błazen, drugiemu błaznowi klaszcze
To układy
Mimo zawiści cieszą do siebie paszcze
A ja taszczę bagaż pełen doświadczeń i wrażeń
I widzę jak ludzie wkoło kreują swe miraże
By ukryć niedoskonałe dusze i twarze
Być coraz bliżej centrum złych zdarzeń
I to jest jakiś nonsens!
Czemu tak często za uśmiechem czai się podstęp
Typ klepie Cię po plecach, mówi że będzie dobrze
On jest zerem, interesuje się tylko portfelem
Kto tu jest wrogiem, a kto przyjacielem?
Czy idziesz z Bogiem czy wielbisz tylko złote ciele
Jak ci w kościele co dają Ci kazania co niedziele
Ja mam święte ziele, dzięki niemu widzę o wiele więcej!
Tępo w sufit się gapie, na kanapie leżę
Milion myśli na sekundę, niech ktoś je zabierze
To co się dzieje z nami miedzy nami mówiąc szczerze
Jedno widzę, drugie słyszę, a w to trzecie nie wierzę
TO JAKAŚ FATAMORGANA!
Rzeczywistość nieprawdziwa, wyimaginowana
Gdzie prawda jest ale nie jest reflektowana
Opadam z sił i padam na kolana, w omamach.
Co to ma być i jak mam się tym raczyć?
Jak zza mgły mogę coś wyraźnie zobaczyć?
Nie da się tego tak po porostu wytłumaczyć
Jedno znaczenie zaczyna tu więcej znaczyć
Nie możesz wierzyć we wszystko
Nie ważne czy jest daleko, czy znajduje się całkiem blisko
I w czasie suszy na szosie może być ślisko
To ta niezrozumiała szara rzeczywistość!
Macie w bani luki, gadacie banialuki
Zapadnięte brwiowe łuki pełne piguł i fugi
Manipulują wami, jakbyście byli ich marionetkami
Wyniszczone młode mózgi twardymi narkotykami
Biegną gdzieś na oślep, szybciej, więcej, mocniej, prościej
Tępa rozrywka równa umysłowej chłoście
Słowo pisane już w ogóle nie przyswajane
Nie walczą o swoje lecz biorą co jest im dane
Wierzą w pozory ze to ich własne wybory
Ten świat chory sprowadza ich na nieludzkie tory
Nie daje fory, karmieni fotostory bajkami
Wychowani na MTV co gardzi klipami
I pytanie jak odnaleźć się w tej fatamorganie
Gdzie wokół króluje perfidne zakłamanie
Na wygnanie odeszły kolejne autorytety,
A na ich miejsce nie ma nowych niestety
Nie...
Jak ludzie grają w życiu, jakby grali w teatrze
Jeden błazen, drugiemu błaznowi klaszcze
To układy
Mimo zawiści cieszą do siebie paszcze
A ja taszczę bagaż pełen doświadczeń i wrażeń
I widzę jak ludzie wkoło kreują swe miraże
By ukryć niedoskonałe dusze i twarze
Być coraz bliżej centrum złych zdarzeń
I to jest jakiś nonsens!
Czemu tak często za uśmiechem czai się podstęp
Typ klepie Cię po plecach, mówi że będzie dobrze
On jest zerem, interesuje się tylko portfelem
Kto tu jest wrogiem, a kto przyjacielem?
Czy idziesz z Bogiem czy wielbisz tylko złote ciele
Jak ci w kościele co dają Ci kazania co niedziele
Ja mam święte ziele, dzięki niemu widzę o wiele więcej!
Tępo w sufit się gapie, na kanapie leżę
Milion myśli na sekundę, niech ktoś je zabierze
To co się dzieje z nami miedzy nami mówiąc szczerze
Jedno widzę, drugie słyszę, a w to trzecie nie wierzę
TO JAKAŚ FATAMORGANA!
Rzeczywistość nieprawdziwa, wyimaginowana
Gdzie prawda jest ale nie jest reflektowana
Opadam z sił i padam na kolana, w omamach.
Co to ma być i jak mam się tym raczyć?
Jak zza mgły mogę coś wyraźnie zobaczyć?
Nie da się tego tak po porostu wytłumaczyć
Jedno znaczenie zaczyna tu więcej znaczyć
Nie możesz wierzyć we wszystko
Nie ważne czy jest daleko, czy znajduje się całkiem blisko
I w czasie suszy na szosie może być ślisko
To ta niezrozumiała szara rzeczywistość!
Macie w bani luki, gadacie banialuki
Zapadnięte brwiowe łuki pełne piguł i fugi
Manipulują wami, jakbyście byli ich marionetkami
Wyniszczone młode mózgi twardymi narkotykami
Biegną gdzieś na oślep, szybciej, więcej, mocniej, prościej
Tępa rozrywka równa umysłowej chłoście
Słowo pisane już w ogóle nie przyswajane
Nie walczą o swoje lecz biorą co jest im dane
Wierzą w pozory ze to ich własne wybory
Ten świat chory sprowadza ich na nieludzkie tory
Nie daje fory, karmieni fotostory bajkami
Wychowani na MTV co gardzi klipami
I pytanie jak odnaleźć się w tej fatamorganie
Gdzie wokół króluje perfidne zakłamanie
Na wygnanie odeszły kolejne autorytety,
A na ich miejsce nie ma nowych niestety
Nie...
Credits
Writer(s): Grzegorz Janas, Diaz Daniel Cesar Rengifo, Diaz Manuel Armando Rengifo
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.