Epoka do Wycierania

Pod darnią duszy gryzące myśli,
Żółci rozlanej potoki;
W zwierciadłach źrenic mgliste odbicie
Chorej na wszystko epoki

To w jej wąwozach rozkoszne kaźnie
I zabliźnione nadzieje;
Zapach miłości, ognie koszmarne,
A z nich robaczywe płomienie

Tkwimy tu razem na wschodniej ścianie
Przyklejeni do zbocza
Spod nóg kamienie lecą na szaniec
Pod nami otchłań głęboka

Czasami wariat skoczy z tych zboczy
Zacznie odwagą się poić
Wbije pazury w serce epoki
By ją za życia uzdrowić

Po drugiej stronie spływa po skale
Szaleńczy strumień przepychu
Zaś hipokryzji tłuste liszaje
Kwitną od zmierzchu do świru

Zaraz poniżej obok urwiska
Boga ścierają z banknotów
palą ogniska i patrzą z bliska
W oczy pijanych proroków

I jakiś anioł siada na mej skale:

Cześć - mówi - będę cię strzegł
Masz moje skrzydła i leć
Nieważny planet jest ruch
Bo przecież będzie nas dwóch
A w tym wąwozie co dnia
Przeklęta walka niech trwa
Tam twoja głowa jest do wycierania

Cześć - mówi - będę cię strzegł
Masz moje skrzydła i leć
Nieważny planet jest ruch
Bo przecież będzie nas dwóch
A w tym wąwozie co dnia
Przeklęta walka niech trwa
Tam twoja głowa jest do wycierania

Cześć - mówi - będę cię strzegł
Masz moje skrzydła i leć
Nieważny planet jest ruch
Bo przecież będzie nas dwóch
A w tym wąwozie co dnia
Przeklęta walka niech trwa
Trzymać się skały i być,
nie puścić liny i żyć.



Credits
Writer(s): Jacek Marek Steszewski
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link