Kilogramy
Co Cię dziwi - że coraz częściej się uśmiecham?
To świadomość tego, że ktoś w domu na mnie czeka
Rzadko spotykane zjawisko wcześniej, u mnie
Cisza i pustka jakbym tkwił we śnie, w trumnie
Dla Ciebie to niby nic, a jednak mam tak wiele
Bo dobrze wiem jak to jest nagle stać się zerem
Jak nie masz nic, jak nie masz nikogo
To potem doceniasz każdy gest i każde słowo
Co z tego, że żyłem z kimś pod jednym dachem
Skoro wspólny spacer był raczej do sklepu po flachę?
Ciągłe kłótnie, wieczne zwady, częstsze zdrady
Mój nieduży świat stał się jeszcze bardziej mały
Brak wspólnych posiłków, coraz rzadziej w niej
Coraz rzadsze spojrzenia w oczy, albo nawet nie
To sprawia, że nie chcę pierwszej widzieć jej
Bo jak widzisz - ważę dzisiaj przez nią 10 kilo mniej
Choć męczy mnie pragnienie i pusty brzuch
Chyba jednak wolę żyć niewidoczny tak jak duch
Zawijam się jak ślepy kamikadze
Choć zdaję sobie z tego sprawę, że tracę na wadze
Nie nakarmisz mnie, choćby nie wiem co
Bo jedyne co potrafię przyjmować to tego świata zło
Im więcej spożywam, bardziej chudnę - paradoks
To kolejny dzień kiedy witam się z wagą. Ta
Kolejny rok, cicha noc, w domu słychać coś
Ktoś wkłada klucz w zamek w drzwiach, ja witam ją
Od dzisiaj nie będzie już tak jak przedtem
Bo nareszcie ktoś mówi do mnie nie tylko w snach szeptem
Czułe słowa, ciepły dotyk, spokojny sen
Potrzebny tak bardzo do życia tak jak tlen
Już dobrze wiem jaką dietę zastosować:
Szczery uśmiech, iskra w oku i ciepłe słowa
W odbiciu wody widzę siebie innego, to
Sprawia, że teraz dostrzegam lepiej niebo, bo
Dobro tego świata przyciąga mnie jak magnes
Jakie to ważne, kiedy odkrywasz całą prawdę
Częściej jestem w domu, rzadziej bywam poza nim
To odpowiednia dla mnie proza i łapię rytm
Karmię się miłością, choć pamiętam nadal, ale
Jak na razie niepotrzebna jest mi waga
Nie męczy mnie pragnienie, nie męczy mnie głód
Otwieram się na świat, nie jestem zimny jak lód
Zaczynam żyć. Przybrałem trochę na wadze
Mam nad tym kontrolę, choć nie chodzi o władzę
Co dobre, to chłonę i omijam całe zło
Bo doskonale wiem co to jest głębokie dno
Im mniej spożywam, bardziej tyję - paradoks
Już nie pamiętam kiedy witałem się z wagą
To świadomość tego, że ktoś w domu na mnie czeka
Rzadko spotykane zjawisko wcześniej, u mnie
Cisza i pustka jakbym tkwił we śnie, w trumnie
Dla Ciebie to niby nic, a jednak mam tak wiele
Bo dobrze wiem jak to jest nagle stać się zerem
Jak nie masz nic, jak nie masz nikogo
To potem doceniasz każdy gest i każde słowo
Co z tego, że żyłem z kimś pod jednym dachem
Skoro wspólny spacer był raczej do sklepu po flachę?
Ciągłe kłótnie, wieczne zwady, częstsze zdrady
Mój nieduży świat stał się jeszcze bardziej mały
Brak wspólnych posiłków, coraz rzadziej w niej
Coraz rzadsze spojrzenia w oczy, albo nawet nie
To sprawia, że nie chcę pierwszej widzieć jej
Bo jak widzisz - ważę dzisiaj przez nią 10 kilo mniej
Choć męczy mnie pragnienie i pusty brzuch
Chyba jednak wolę żyć niewidoczny tak jak duch
Zawijam się jak ślepy kamikadze
Choć zdaję sobie z tego sprawę, że tracę na wadze
Nie nakarmisz mnie, choćby nie wiem co
Bo jedyne co potrafię przyjmować to tego świata zło
Im więcej spożywam, bardziej chudnę - paradoks
To kolejny dzień kiedy witam się z wagą. Ta
Kolejny rok, cicha noc, w domu słychać coś
Ktoś wkłada klucz w zamek w drzwiach, ja witam ją
Od dzisiaj nie będzie już tak jak przedtem
Bo nareszcie ktoś mówi do mnie nie tylko w snach szeptem
Czułe słowa, ciepły dotyk, spokojny sen
Potrzebny tak bardzo do życia tak jak tlen
Już dobrze wiem jaką dietę zastosować:
Szczery uśmiech, iskra w oku i ciepłe słowa
W odbiciu wody widzę siebie innego, to
Sprawia, że teraz dostrzegam lepiej niebo, bo
Dobro tego świata przyciąga mnie jak magnes
Jakie to ważne, kiedy odkrywasz całą prawdę
Częściej jestem w domu, rzadziej bywam poza nim
To odpowiednia dla mnie proza i łapię rytm
Karmię się miłością, choć pamiętam nadal, ale
Jak na razie niepotrzebna jest mi waga
Nie męczy mnie pragnienie, nie męczy mnie głód
Otwieram się na świat, nie jestem zimny jak lód
Zaczynam żyć. Przybrałem trochę na wadze
Mam nad tym kontrolę, choć nie chodzi o władzę
Co dobre, to chłonę i omijam całe zło
Bo doskonale wiem co to jest głębokie dno
Im mniej spożywam, bardziej tyję - paradoks
Już nie pamiętam kiedy witałem się z wagą
Credits
Writer(s): Sebastian Maslak, Sebastian Postek, Julia Postek
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.