Jestem Sam (ft. Małpa, Jinx, Ras)
Muszę wiedzieć o czym myślisz
Nawet kiedy milczysz
To moi bracia, powiedz
Jak mógłbym przynieść wstyd im?
Razem mogliśmy oczyścić świat ze zła
Zamiast patrzeć, jak ten świat z wolna nas niszczy
Wojna na mistyfikacje i odzywki
Bilans decyzji złych i tych idiotycznych
I my w tym - nasze umysły w to wnikły
Nie słyszałem głosu rozsądku, przemówił instynkt
Nie ma Ciebie, nie ma mnie, nie ma nas
Nie masz mnie, nie ma jej
Potrzebuję słońca jak w MIA
Jest za późno, żeby dalej zmieniać się
Kiedy wracasz, niebo nadal nie otwiera się
Jestem sam
Gdy przyjdzie zbierać żniwo
Na ścianach rozmazać szkarłat
Postawię wino innym
U których prógł się otarła
Będę stał u bram, ja i armia
Która czeka na rozkaz jak jeden wariat
W niej gotów u wrogów siać postrach
Witać świt z dzwiękiem sygnału
Brodzić w krwi, aż po rzemień naszych sandałów
Choćbym upadł gdzieś pod naporem ich ostrzału
Będę prężył pierś w stronę naszych sztandarów
Pod palącym słońcem
Gotując się w swoim gniewie, jestem sam
Bo każdy wokół martwi się o siebie
Więc szereg ofiar bogom składając na ręce
Walczę sam jak każdy z tych
Którzy poprzysięgli zemstę
Nie wierzę w funk i w nas
Nie wierzę w miłość, zostawmy bajki
Szans zbyt wiele już było
Zażyłość, której czas minął z chwilą
Gdy zatrzymałem blask
Nie martwiąc się na wyrost
Nie dasz mi zginąć - wierzyłem
Gdy tahykardia nie pozwalała
Słowom znów wyrwać się z gardła
Kolejny ruch, na który czekałem od dawna
Spośród wszystkich snów odebrałaś mi background
Rośnie żal w nas - niepotrzebni obojgu, zostawmy sarkazm
I wciąż tak daleko do sportu, bliżej do jointów
I teraz tylko ich bukiet wypełnia to
Co zostawiłaś po sobie - lukę
Jestem sam
Mówią, żebym pilnował przyjaciół
Prawdziwy jeden na stu
Każą mi trzymać wrogów blisko
Nie wiem na chuj
U mnie się nie patrzy na nich
Nie wiem jak tu
Jeśli dasz mi swoich ludzi to ich dzielę na pół
Połowa zawsze będzie obok
Połowa Cię przekreśli
Moje życie to instrukcja jak się przebić bez koneksji
Nie musimy trzymać razem, pokaż plecy bez pretensji
Spoko, Zubilewicz - słońce świeci, gdy odeszli
Im lepiej dla mnie, tym gorzej dla nas
Po sukcesie sam na barykadach
Prawda boli, chodzę po jej śladach
Jestem sam
Nawet kiedy milczysz
To moi bracia, powiedz
Jak mógłbym przynieść wstyd im?
Razem mogliśmy oczyścić świat ze zła
Zamiast patrzeć, jak ten świat z wolna nas niszczy
Wojna na mistyfikacje i odzywki
Bilans decyzji złych i tych idiotycznych
I my w tym - nasze umysły w to wnikły
Nie słyszałem głosu rozsądku, przemówił instynkt
Nie ma Ciebie, nie ma mnie, nie ma nas
Nie masz mnie, nie ma jej
Potrzebuję słońca jak w MIA
Jest za późno, żeby dalej zmieniać się
Kiedy wracasz, niebo nadal nie otwiera się
Jestem sam
Gdy przyjdzie zbierać żniwo
Na ścianach rozmazać szkarłat
Postawię wino innym
U których prógł się otarła
Będę stał u bram, ja i armia
Która czeka na rozkaz jak jeden wariat
W niej gotów u wrogów siać postrach
Witać świt z dzwiękiem sygnału
Brodzić w krwi, aż po rzemień naszych sandałów
Choćbym upadł gdzieś pod naporem ich ostrzału
Będę prężył pierś w stronę naszych sztandarów
Pod palącym słońcem
Gotując się w swoim gniewie, jestem sam
Bo każdy wokół martwi się o siebie
Więc szereg ofiar bogom składając na ręce
Walczę sam jak każdy z tych
Którzy poprzysięgli zemstę
Nie wierzę w funk i w nas
Nie wierzę w miłość, zostawmy bajki
Szans zbyt wiele już było
Zażyłość, której czas minął z chwilą
Gdy zatrzymałem blask
Nie martwiąc się na wyrost
Nie dasz mi zginąć - wierzyłem
Gdy tahykardia nie pozwalała
Słowom znów wyrwać się z gardła
Kolejny ruch, na który czekałem od dawna
Spośród wszystkich snów odebrałaś mi background
Rośnie żal w nas - niepotrzebni obojgu, zostawmy sarkazm
I wciąż tak daleko do sportu, bliżej do jointów
I teraz tylko ich bukiet wypełnia to
Co zostawiłaś po sobie - lukę
Jestem sam
Mówią, żebym pilnował przyjaciół
Prawdziwy jeden na stu
Każą mi trzymać wrogów blisko
Nie wiem na chuj
U mnie się nie patrzy na nich
Nie wiem jak tu
Jeśli dasz mi swoich ludzi to ich dzielę na pół
Połowa zawsze będzie obok
Połowa Cię przekreśli
Moje życie to instrukcja jak się przebić bez koneksji
Nie musimy trzymać razem, pokaż plecy bez pretensji
Spoko, Zubilewicz - słońce świeci, gdy odeszli
Im lepiej dla mnie, tym gorzej dla nas
Po sukcesie sam na barykadach
Prawda boli, chodzę po jej śladach
Jestem sam
Credits
Writer(s): Arkadiusz Sitarz
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.