Archipelagi

Archipelagi urodzajnych dni
Niezniekształcone gwałtownością spraw
Zrównoważony, jednorodny byt
Poczucie smaku, nasycenie barw

Myśli okiełznałem czule
Żądze wystroiłem w treść
Strach zawstydził się i uległ
Ciszy, której ton przepełnia dzień
Więc nasycam się dniem
Nasycam się dniem
Nasycam się dniem

W odległych miastach katastrofy chceń
Samotne głowy uzbrojone w żal
A wokół mnie jak nigdy moc i sens
A wokół mnie i we mnie samym ład

Widzę odpowiedzi wszystkie
Wszystkie zapytania znam
Dawniej obciążony wstydem
Dzisiaj rozprzestrzeniam się na wiatr
I rozrzucam na wiatr
Rozrzucam na wiatr
Rozrzucam na wiatr

Nim w obraz doprawdy nad wyraz spójny
Przedrze się lęk odejmując mu treści
Nie mogę cię odnaleźć i nie mogę utulić
Bezwiednie porzuciwszy materię

Siła, co nagle wstrzymuje gest
W bezradności nieprzeniknionej
W roztargnieniu na śmierć
Zapomniałem, że ja
Ile już lat pochłaniałem treść
Lecz po drugiej stronie
Oto, dlaczego nie dotrze do ciebie mój znak
Nie ma szans
Nie ma jak
Nie ma jak



Credits
Writer(s): Piotr Rogucki, Adam Maciej Marszalkowski, Marcin Jerzy Kobza, Rafal Wojciech Matuszak, Dominik Pawel Witczak
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link