Leniwa niedziela

Jadą auta małe, duże
Roztrącając w krąg kałuże
Bo orzekli w radio spece
Będzie ciepło jak za piecem
Nie przekracza nikt 60
Nie ma takich, co się spieszą
Mają dziś obywatele
Leniwą niedzielę

Asfalt pachnie świeżym deszczem
Jak podłogi przedświąteczne
Co w nadwoziach aut seryjnych
Tworzy nastrój familijny
Ludzie dobrzy są od rana
Jak z audycji "W Jezioranach"
W taki dzień, gdy wypadnie
Nawet złodziej nie kradnie

Pani lekkich obyczajów
Opuściła wrota raju
Wraca wolno, prosto z Essen
Swoim pierwszym Mercedesem
Puder spływa jej po twarzy
I przeszkadza w jeździe marzyć
Jak tu łóżko wymościć
By się oddać z miłości

Docent z chłopskim pochodzeniem
Jedzie w nowym Volkswagenie
Jego dzieci widzą w rowie
Chłopca, który je razowiec
Też by zjadły coś takiego
Coś innego, coś wiejskiego
Ale tata się złości
Że chcą jeść tak jak prości

Dyplomatę sen rozbudził
Że ma żyć wśród prostych ludzi
Jedzie wolno wedle mody
W dwa służbowe samochody
Szofer w randze porucznika
Sennie wiezie dostojnika
Drzemie pan, jego żona
I znudzona ochrona

A chłopaki z braku zdarzeń
Graja w karty na radarze
Kto przegrywa, ten ma z głowy
Plik mandatów kredytowych
Sierżant nie ma dzisiaj fartu
Więc prywatnie, tak dla żartu
Wsadził blotki do ula
I powiedział, "Mam fula"

A po drodze mkną górnicy
Naukowcy, urzędnicy
Nawet chłopi czując bluesa
Dołączyli na ursusach
Tylko czasem jakieś auto
Zjeżdża wolno w rowu stronę
A kolumna jak salwą
Żegna zgubę klaksonem

A na stacji benzynowej
Ajent włożył strój wyjściowy
Salutuje samochodom
Które dziś donikąd wiodą
Nie przekracza nikt 60
Nie ma takich, co się śpieszą
Mają dziś obywatele
Leniwa niedzielę



Credits
Writer(s): Krzysztof Antoni Daukszewicz
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link