Płacz, moja wodo

Powiedz jak można tak długo wytrzymać
Gdy zima i mrozy, i mrozy, i zima
A Ty znowu jesteś za wodą, za rzeką
I nie wiem, znów nie wiem jak bardzo daleko
Stoje na brzegu, a przepaść jest blisko
I tłum się gromadzi jak na widowisko
Dlaczego tak nagle się wszyscy zjawili
I po co też maja kamienie u szyi?

Bo kto mnie pożegna, gdy tylu nas jest?
Płacz moja wodo, rzeką łez

Stoi kolejka szeregiem dalekim
I każdy z kamieniem, i każdy do rzeki
I nikt tu nie płacze, nie krzyczy, nie woła
Bo łzy sie skonczyly już wczoraj z wieczora
Z tyłu ktoś ludzi bez przerwy pociesza
Że spotkał na drodze nowego Mojżesza
Że pewnie podąża już do nas w te strony
I przyszedł, i stanął, i też był znużony

Wiec nikt go nie witał, choć tylu nas jest
Płacz moja wodo, rzeką łez

Wtedy na brzegu pojawil się diabeł
Do Ciebie nad wodą zbudował przeprawę
Tłumacząc się skromnie przed smutnym Mesjaszem
Że w tej sytuacji nie bedzie Judaszem
I każdy z nas ruszył przez most ten nad rzeką
Lecz Ciebie nie było, a w świat za daleko
Więc diabeł raz jeszcze w niedoli nam pomógl
I każdy powrócił z kamieniem do domu

Lecz nikt nas nie witał, choć tylu nas jest
Płacz moja wodo, rzeką lez



Credits
Writer(s): Krzysztof Antoni Daukszewicz
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link