Muj wydafca
Ja, ja
Ja budzę się codziennie raczej rano
A jestem przecież osobą uznaną
Zakładam spodnie, przemywam oczy
Biegnę na plac Getta co koń wyskoczy
Nauczyłem się być tam codziennie wcześnie
Prawo silniejszego panuje w naszym mieście
Na mojej twarzy znać nieprzespane noce
Dawaj łobuzie moje pieniądze
Wydawca jest złodziejem
Mój wydawca jest złodziejem
Gdy wpadam na górę, mijam dzieci na podwórkach
Oni rozsypują kreski na biurkach
Daj co mi się należy bo po to tu bywam
Nie ma nic, nic kurwa nie spływa
Jak wyjadę swą ścierką rano
On sunie przez miasto Nissanem Terrano
I znowu usłyszę "nędza na rynku"
Sekretarz to wampir w spoczynku
Mój wydawca jest złodziejem
Spokojny być potrafię już coraz rzadziej
Promocja kosztuje, reklama tym bardziej
Patrzę na lewo co tu można zabrać
Co ma jakąś wartość, co będzie można sprzedać
Jego pomocnik zaciska zęby
Wrzeszczy na kierowcę, żeby jeszcze prędzej
Muzyk muzyka przecież nie oszuka
A ja chcę tylko swój procent od sztuki
Wczoraj także tu byłem, był z nimi inżynier
Zjedli drugie śniadanie, popili je piwem
Wypili dwie butelki i śmieją się ze mnie
Że przyłażę tu, jak żebrak w potrzebie
Gdy ich powódź zaleje, to przypłynę tu łódką
Jestem artystą a ten prostytutką
Nauczono mnie aby dopłynąć do brzegu
Ja muszę mieć na swoje skromne potrzeby
Mój wydawca jest złodziejem
Z myślą o karierze miedzynarodowej
Z myślą
Unos, dues, tres
My editor is a thief
You see, you see
Ja budzę się codziennie raczej rano
A jestem przecież osobą uznaną
Zakładam spodnie, przemywam oczy
Biegnę na plac Getta co koń wyskoczy
Nauczyłem się być tam codziennie wcześnie
Prawo silniejszego panuje w naszym mieście
Na mojej twarzy znać nieprzespane noce
Dawaj łobuzie moje pieniądze
Wydawca jest złodziejem
Mój wydawca jest złodziejem
Gdy wpadam na górę, mijam dzieci na podwórkach
Oni rozsypują kreski na biurkach
Daj co mi się należy bo po to tu bywam
Nie ma nic, nic kurwa nie spływa
Jak wyjadę swą ścierką rano
On sunie przez miasto Nissanem Terrano
I znowu usłyszę "nędza na rynku"
Sekretarz to wampir w spoczynku
Mój wydawca jest złodziejem
Spokojny być potrafię już coraz rzadziej
Promocja kosztuje, reklama tym bardziej
Patrzę na lewo co tu można zabrać
Co ma jakąś wartość, co będzie można sprzedać
Jego pomocnik zaciska zęby
Wrzeszczy na kierowcę, żeby jeszcze prędzej
Muzyk muzyka przecież nie oszuka
A ja chcę tylko swój procent od sztuki
Wczoraj także tu byłem, był z nimi inżynier
Zjedli drugie śniadanie, popili je piwem
Wypili dwie butelki i śmieją się ze mnie
Że przyłażę tu, jak żebrak w potrzebie
Gdy ich powódź zaleje, to przypłynę tu łódką
Jestem artystą a ten prostytutką
Nauczono mnie aby dopłynąć do brzegu
Ja muszę mieć na swoje skromne potrzeby
Mój wydawca jest złodziejem
Z myślą o karierze miedzynarodowej
Z myślą
Unos, dues, tres
My editor is a thief
You see, you see
Credits
Writer(s): Kazimierz Piotr Staszewski, Krzysztof Henryk Banasik
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.