NFZ

2115
Kubi

Nigdy nie potrzebowałem spluwy, by zasłużyć na szacunek
Czasy młodzieńczego buntu dawno nam już kurwa przeszły
Zegarki nie pokazują godziny, jednak pokazują włożoną pracę i to, że idę gdzieś
Gram to dla dobrych chłopaków, którzy pakują to w srebro, by kupić se nowe J'sy
W nocy budzi mnie demoniczne wołanie, diabeł liczy mój szmal mówiąc "Beddy, nienawidzę Cię"
Chcę upiec więcej, więc nie zajmuję beefem się, chcę zrobić pengę, więc nie zajmuję syfem się
Nie pójdę z tobą pić, bo wolę widmem być, nie mieć VIP'a w ręce i w bani więcej niż Zinedine
Ona serio chce być z nami, wbić z nami, wydać kwit z nami tylko po to, by się pochwalić
Tyle wąsów jakbym był w Hiszpanii, patrzę na jej dupę, ma aspirację, by być mami
Kto jest lepszy na scenie? Jedyny beef, którego się boję to ten z moim dealerem
Ale już jebać to, w banię uderza mi Setaloft, popijam piwem i zwijam, bo w furze już czeka ziom na mnie
Actavis już przemawia przeze mnie, nie potrafię mówić poważnie
Mam demony w sobie, hajs to kierunek w moim kompasie
Wybiłem się? Nie wiem, po prostu robię co trzeba
Podaje tej suce Xanax, a w siebie ładuję Adderall
Szafka pełna psychotropów, nażarta sucz chce się pieprzyć
Szafka pełna psychotropów, ty nie pytaj, skąd mam recepty

Ona daje mi coś więcej, coś dzięki czemu lepiej śpię
Znowu połykam tabletkę, demony ciszej wołają mnie
Ja jestem już w swojej strefie, pokój 2115
Szafka jest pełna tabletek, mordo mów mi NFZ

Miałem hajs zrobić, gdzie mój hajs ziomy?
Gdzie ten stuff, gdzie ten blant, gdzie mój plan ziomy?
Gdzie mój gang, gdzie mój skład, gdzie mój gang, gdzie mój hajs
Kolejna butla jest tu jak puszka pandory
Wchodzę do fryzjera, a fryzjerka daje propsy
Gdy wracam z melanżu, zbijają mi piątki w nocnym
Moje życie przypomina granie w kości
Suki mi przypominają latynoski
Fani przypominają mi, czemu żyje, jednak dawno już mordo zapomniałem o miłości
Moje życie przypomina granie w kości, wypadają mi szóstki
Suki mi przypominają latynoski, szczególnie, kiedy wypadną im biusty
I typów to boli, zjada ich zazdrość
Ja piszę numery, kiedy walą wiadro
Zawsze jestem szczery, nie możesz tego odmówić, nie możesz tego ogarnąć
I typów to boli, zjada ich zazdrość
Zja-zjada ich zazdrość typie, zjada ich zazdrość, gang gang

Ona daje mi coś więcej, coś dzięki czemu lepiej śpię
Znowu połykam tabletkę, demony ciszej wołają mnie
Ja jestem już w swojej strefie, pokój 2115
Szafka jest pełna tabletek, mordo mów mi NFZ



Credits
Writer(s): Borys Przybylski, Jakub Salepa
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link