Łajza menelli

Pogoda taka piękna, chyba sobie walnę herbatę
No to myk na rejony
To nowa studentka z drugiego piętra
Na balkonie goli nogi
Dzień się nie może chyba zaczynać lepiej
Aż zapomniałem o niewypranym dresie
Pod sklepem Czesiek też ma humor
Rzuciła na nas ten sam urok
Uśmiecham się jakby czekał mnie urlop
I mówię mu 'siema' zamiast 'przejdź łachudro'
Wracam ze śniadaniem, rzucam mu moniakiem
No bo polska - polska ten sam ból, joł
Już jakiś czas jestem trzeźwy
To mi lepiej działa na nerwy
Ale w duszy nadal fragmenty
Tej samej starej śpiewki, jak:

To styl życia beja
I who's the madafakn playa, playa, playa?

Łajza menelli
Łajza menelli
Łajza menelli
Łajza menelli

Już gorsze są widoki z okna
W związku z czym wychodzę na obiad
Prawdopodobnie zadzwonię do tomka
Czy może ma ochotę się spotkać, bo
Słonko grzeje czapę
Na bojo biegnę potem
Przechodnie patrzą mi na japę
I mnie mają za idiotę
Bo wyglądam faktycznie jak niespełna rozumu
Wyszczerzona dwumetrowa wieża wystaje z tłumu
Przecie idę na lunch, na co mi durny smęt
A na tak, to przez ten brudny dres

To styl życia beja...
I who's the madafakn playa, playa, playa?

Łajza menelli
Łajza menelli
Łajza menelli
Łajza menelli

Na boju popykane, zdecydowanie
To był dobry manewr
I się nawet nie zdyszałem, a więc
Wesoły wieczór mam w planie, joł
To se chyba wywietrzę trampki
No i pierdyknę pranie
I zanim fuknę stylem łajzy
Nowe spodnie prasuję w kancik, ajt!



Credits
Writer(s): Jakub Franciszek Knap, Maciej Julian Dubowik
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link