Stile di vita
Wkoło same wariaty
W powietrzu pachnące kwiaty
Niech pstrykają sobie blachy
Wyjebane mam dziś w mandaty
Czarne cabrio, marka BMW
Kurwy niech się gapią
Ziomka słychać w radiu
Zawsze się woni testament z tych ulic
Byle nie mulić, uroki miasta
Ty zamiast przytulić, się możesz znieczulić
Pow, pow, pow, jazda
Jak nie ma fuchy to se gramy w fifkę
Na mieście nie jeden wykonał kiwkę
Dawaj z nami, zobaczysz rozrywkę
Monotonnie traktujemy jak dziwkę
W dwa lata wszyscy znają ksywkę
Hajs na wakacje? Daj mi chwilkę
A my nie na melanż, a my na siłkę
Bo życie tu bywa największym wysiłkiem
I jakoś wszyscy tutaj dają radę
Ej, nie odbieram, kręcę klipy z moim składem
Jaram sę trawkę, za moją zajawkę, tu ciągle spotyka mnie hejt
Lachę na to kładę, mam najlepszą pakę, drużynę, jak w NBA
Życie, zabawy, napełniać wazę, myślisz, że potrzebny mi fejm?
Nigdy więcej w bagnie już, tym bardziej, gdy na sobie Philipp Plein
Ja dopiero dodaję gazu
Na tej scenie nie ma zakazów
Pisz Esy, bo robię zarzut
Być silnym w czasach, gdzie łatwo o zarzut
Bo nie miałem nic, to od razu leszcz?
Jak moi Pablito, szanuję cash
Znaczenie, robić jak za trzech
Stąd na nogach buty za twój cały miech
Jest lęk, jest stres, jest ostry kocioł (pow, pow, pow)
400 koni, turbo, ręce się pocą (pow, pow, pow)
Chciałem zapomnieć, zapominam tak
Najpiękniejszy widok, wbijam na dach
Gdy miasto zasypia to oddech łap
Robię to od zawsze i się rozwijam
Zapomniałem o snach
Pijemy dziś dobry rum
Kolację przynosi service room
Nie mieliśmy kiedyś perspektyw, do dziś odczuwam ten ból
Ej! Dlatego dziś walczę o to czego kiedyś nie miałem (ej)
Nie miałem takiej charyzmy, będzie pozamiatane
Jaram se trawkę, za moją zajawkę, tu ciągle spotyka mnie hejt
Lachę na to kładę, mam najlepszą pakę, drużynę, jak w NBA
Życie, zabawy, napełniać wazę, myślisz, że potrzebny mi fejm?
Nigdy więcej w bagnie już, tym bardziej, gdy na sobie Philipp Plein
Jaram se trawkę, za moją zajawkę, tu ciągle spotyka mnie hejt
Lachę na to kładę, mam najlepszą pakę, drużynę, jak w NBA
Życie, zabawy, napełniać wazę, myślisz, że potrzebny mi fejm?
Nigdy więcej w bagnie już, tym bardziej, gdy na sobie Philipp Plein
Jaram se trawkę, za moją zajawkę, tu ciągle spotyka mnie hejt
Lachę na to kładę, mam najlepszą pakę, drużynę, jak w NBA
Życie, zabawy, napełniać wazę, myślisz, że potrzebny mi fejm?
Nigdy więcej w bagnie już, tym bardziej, gdy na sobie Philipp Plein
W powietrzu pachnące kwiaty
Niech pstrykają sobie blachy
Wyjebane mam dziś w mandaty
Czarne cabrio, marka BMW
Kurwy niech się gapią
Ziomka słychać w radiu
Zawsze się woni testament z tych ulic
Byle nie mulić, uroki miasta
Ty zamiast przytulić, się możesz znieczulić
Pow, pow, pow, jazda
Jak nie ma fuchy to se gramy w fifkę
Na mieście nie jeden wykonał kiwkę
Dawaj z nami, zobaczysz rozrywkę
Monotonnie traktujemy jak dziwkę
W dwa lata wszyscy znają ksywkę
Hajs na wakacje? Daj mi chwilkę
A my nie na melanż, a my na siłkę
Bo życie tu bywa największym wysiłkiem
I jakoś wszyscy tutaj dają radę
Ej, nie odbieram, kręcę klipy z moim składem
Jaram sę trawkę, za moją zajawkę, tu ciągle spotyka mnie hejt
Lachę na to kładę, mam najlepszą pakę, drużynę, jak w NBA
Życie, zabawy, napełniać wazę, myślisz, że potrzebny mi fejm?
Nigdy więcej w bagnie już, tym bardziej, gdy na sobie Philipp Plein
Ja dopiero dodaję gazu
Na tej scenie nie ma zakazów
Pisz Esy, bo robię zarzut
Być silnym w czasach, gdzie łatwo o zarzut
Bo nie miałem nic, to od razu leszcz?
Jak moi Pablito, szanuję cash
Znaczenie, robić jak za trzech
Stąd na nogach buty za twój cały miech
Jest lęk, jest stres, jest ostry kocioł (pow, pow, pow)
400 koni, turbo, ręce się pocą (pow, pow, pow)
Chciałem zapomnieć, zapominam tak
Najpiękniejszy widok, wbijam na dach
Gdy miasto zasypia to oddech łap
Robię to od zawsze i się rozwijam
Zapomniałem o snach
Pijemy dziś dobry rum
Kolację przynosi service room
Nie mieliśmy kiedyś perspektyw, do dziś odczuwam ten ból
Ej! Dlatego dziś walczę o to czego kiedyś nie miałem (ej)
Nie miałem takiej charyzmy, będzie pozamiatane
Jaram se trawkę, za moją zajawkę, tu ciągle spotyka mnie hejt
Lachę na to kładę, mam najlepszą pakę, drużynę, jak w NBA
Życie, zabawy, napełniać wazę, myślisz, że potrzebny mi fejm?
Nigdy więcej w bagnie już, tym bardziej, gdy na sobie Philipp Plein
Jaram se trawkę, za moją zajawkę, tu ciągle spotyka mnie hejt
Lachę na to kładę, mam najlepszą pakę, drużynę, jak w NBA
Życie, zabawy, napełniać wazę, myślisz, że potrzebny mi fejm?
Nigdy więcej w bagnie już, tym bardziej, gdy na sobie Philipp Plein
Jaram se trawkę, za moją zajawkę, tu ciągle spotyka mnie hejt
Lachę na to kładę, mam najlepszą pakę, drużynę, jak w NBA
Życie, zabawy, napełniać wazę, myślisz, że potrzebny mi fejm?
Nigdy więcej w bagnie już, tym bardziej, gdy na sobie Philipp Plein
Credits
Writer(s): Chivas, Kizo
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
Other Album Tracks
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.