No prowo

Jezu, Jezu Chryste, Kubi!
Ach, yeah (Ty pisze, ech)

Ty piszesz, że to prowo
A dla mnie nic nie znaczy żadne Twoje słowo
Nie umiesz stanąć za swym życiem całym sobą
To dla mnie, typie, już nie jesteś samym sobą
A co dopiero kimś, ha, chciałbyś być kimś, ha?
Chciałbyś wykpić nas, chciałbyś zniszczyć świat?
A co dopiero kimś, ha, chciałbyś wykpić świat?
Chciałbyś zniszczyć nas, nie masz na to szans

Za mój ukochany trap idę całym sobą
Bo ten nienormalny świat pokurwiło zdrowo
Nie to, że nie mam własnych wad, bo na bani odlot
Kto nie uderzył stopą w kant nocą po ciemku błądząc?
Z życzeniami śmierci, ślą mi kolejną wiadomość
To te same dzieci, które proszą mnie o pomoc
Bardzo chcesz pocisnąć mi, no bo czujesz niemoc
Laska, która Ci się śni wpada do mnie na noc
Choć starość to nie radość, młodość to pojebaność
Kilkaset koła ludzi już zna moją tożsamość
Za całą swoją wolność wziąłem odpowiedzialność
Życie to nie kabaret, chodź tak już się utarło
Nie wciąga mnie to bagno, bo ja już w nim nie stoję
Nie śmierdzi mi to szambo, bo nawet nie jest moje
Ja wzniosłem się ponadto i ciągle robię swoje
Ty piszesz wciąż to samo, jakbyś dostał karę w szkole

Ty piszesz, że to prowo
A dla mnie nic nie znaczy żadne Twoje słowo
Nie umiesz stanąć za swym życiem całym sobą
To dla mnie, typie, już nie jesteś samym sobą
A co dopiero kimś, ha, chciałbyś być kimś, ha?
Chciałbyś wykpić nas, chciałbyś zniszczyć świat?
A co dopiero kimś, ha, chciałbyś wykpić świat?
Chciałbyś zniszczyć nas, nie masz na to szans

Ten Żabson to się zjebał, był lepszy, gdy nie śpiewał
A teraz nosi damskie ciuchy, wygląda jak pedał
W twarz tego, Ty lamusie, to byś do mnie nie powiedział
Wciąż prosisz swą mamusię, by Ci odkroiła chleba
Ja obieram nowe cele, mam coś ze snajpera
Wciąż obieram nowe cele, kierowca Ubera
Za osiem tysięcy ta kurtka Monclera
A Ty ciągle jęczysz, że przewózka w numerach
Pierdolę ten clout chasin'
Wolałbym to robić w dwutysięcznym
Piszą o mnie, żeby w komentarzach ruch był większy
Te portale, które mnie cytują z gierki na PlayStation
O chuj tu chodzi, człowiek się głowi
Wolisz pierdolić, ja wolę zarobić
Będę tak bogaty, że zapuszczę sobie pejsy
Jak będę chciał, to se założę suknię tak jak Jeffrey
Bo to, co czuję sam przed lustrem dla mnie najważniejsze
Żebyś wiedział, co jest u mnie, chciałbyś zamienić się miejscem?
Dobrze, że nie wiedz, co u mnie, pękło by Ci serce
Złota, polska jesień i nie chowam się przed deszczem

Money rain, money rain, chcę jeszcze
Money rain, wszędzie, gdzie jeżdżę, rozpierdalamy stage
A nie backstage, oceniasz, jak tu jest, a nie byłeś na koncercie

Ty piszesz, że to prowo
A dla mnie nic nie znaczy żadne Twoje słowo
Nie umiesz stanąć za swym życiem całym sobą
To dla mnie, typie, już nie jesteś samym sobą
A co dopiero kimś, ha, chciałbyś być kimś, ha?
Chciałbyś wykpić nas, chciałbyś zniszczyć świat?
A co dopiero kimś, ha, chciałbyś wykpić świat?
Chciałbyś zniszczyć nas, nie masz na to szans



Credits
Writer(s): Mateusz Zawistowski, Jakub Salepa
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link