Zepsuty

Będą wskazywać nas palcem
Będą pluć i będą patrzeć
Będą mówić, że zawiodłem ich jak nikt
I nic nie znaczy, że co dla mnie
Było, kurwa, takie ważne
Kończy zawsze pod podeszwą twoich Fil
I już wiem, że to ich film
To nie moje story w nim
Stoję z tyłu z dobrą miną do ich gry
I gdy nawet boli świt
To nieważne, co bym śnił
Skończy zawsze pod podeszwą twoich Fil

Żegnam córkę pod przedszkolem
Chwilę patrzę jak zamyka drzwi i znów się trochę boję
Że zawiodę i że stracę je przez jakiś wstyd
Że nie umiem być kim chciałbym, kim chciałabyś
Chciałbym być dla nich bohaterem, ideałem
I nie skończyć sam jak palec
Bo uciekłem gdy się bałem
Stanąć oko w oko z prawdą o mnie
Bo w lustrze widzę diabła klejąc banknot z nozdrzem
Mówić o tym niewygodnie
A co dopiero mówić o tym przez tygodnie
Miesiące i lata pisać o tym album trzeci
Nie zrozumiesz takich jak my jak ci terapeuci
Którzy powiedzieli, że nie ma powodów by się martwić
I to na tyle z tej terapii
Pierdolić wypis z izby przyjęć pisany po nocy
Ilu jeszcze takim jak ja odmówiliście pomocy?

Będą wskazywać nas palcem
Będą pluć i będą patrzeć
Będą mówić, że zawiodłem ich jak nikt
I nic nie znaczy, że co dla mnie
Było, kurwa, takie ważne
Kończy zawsze pod podeszwą twoich Fil
I już wiem, że to ich film
To nie moje story w nim
Stoję z tyłu z dobrą miną do ich gry
I gdy nawet boli świt
To nieważne, co bym śnił
Skończy zawsze pod podeszwą twoich Fil

W telefonie znowu sms:
"Który to już dzień? Gdzie żeś jest?"
Znowu ten drugi we mnie bierze ster
I wie że, chcę by to był żart
I nikt nie śmieje się
Tęsknie czasem za tym zwykłym dniem
Wstać i zjeść śniadanie, nie czuć presji, być kim chcę
Nie udawać, że się trzymam, jak co drugi z was
I się nie bać, że się znów może powtórzyć Gdańsk
Gdyby nie ty i Gedz w tamtym roku
Glamrap pisałby o jeszcze jednym nekrologu
I to słabe gdy jeden z ratowników
Wiesz tak patrzył na mnie, mówiąc:
"Bonson wyjazd z parapetu, przegadajmy sprawę"
Dla was wszystkich to jest czarno-białe
"Chcesz się zabić? Chuj ci w dupę leszczu, skacz, no dalej"
Chcesz się zabić, zaćpać, jeszcze ci przywiozą towar
I skończysz na ich story przed przyjazdem pogotowia

Będą wskazywać nas palcem
Będą pluć i będą patrzeć
Będą mówić, że zawiodłem ich jak nikt
I nic nie znaczy, że co dla mnie
Było, kurwa, takie ważne
Kończy zawsze pod podeszwą twoich Fil
I już wiem, że to ich film
To nie moje story w nim
Stoję z tyłu z dobrą miną do ich gry
I gdy nawet boli świt
To nieważne, co bym śnił
Skończy zawsze pod podeszwą twoich Fil



Credits
Writer(s): Damian Kowalski, Oskar Augustyn
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link