Powodzenia

Słyszałeś? Dobra, jedziem

Te kilka słów o muzyce, utworzenia diagnostyce
Kilka zdań o tematyce prostej, nie logice nad tym
Dlaczego dzieje się tak, a nie inaczej
Jeden uśmiech na mordzie, drugi nad swym losem płacze
Czemu trudno, śmierdząco, obłudno i brudno
Wokół ciągle pieniądze, wszystkie pierdolone rządzę
Tylko jedno hej, masz się z czego śmiać to śmiej
Jak nie to wiej, bo nie mam czasu już ojej
Tak kontakty, konszachty z diabłem podpisane pakty
W sumie bym Ci pomógł ale pozostają fakty
Nie znasz nikogo, jesteś w grobie jedną nogą

I chuj, że coś wiesz potrafisz bardzo chcesz
Dzień dobry panu, chciałbym znaleźć jakąś pracę
No coś tam mam ale nie za dużo płacę
Tyle baranie to się daje na tacę
Następny poniedziałek, ja znów nadziei nie tracę
Odpłacę się słowem wszystkim pięknym za nadobne
Pamiętam sytuacje takie i podobne
Nie będę jednak jak wy czynem słowu przeczył
Na pokaz egzystencja, czemu los was tak skaleczył

Powodzenia nie dziękuje, bo nie musze
Ja mam to co chce, a rap wypełnia moją dusze
Amerykański styl życia, po dwa fakultety
Złote kiety solarium, nie pomogą niestety
Bo berety i tak będziecie kim byliście, a my... Koncerty zielone liście
Tak więc powodzenia, nie dziękuje bo nie musze
I ja mam to co chce, a rap wypełnia moją dusze

Jak dym z papierosa oddalam się odpływam
Nadużyć chcę chwili, w której rozkoszy zażywam
Obrywam w momencie, kiedy dotykam ziemi
Spisuję to co widzę i nic tego nie zmieni
Magistry, studenci, absolwenci
Most important jest tytuł, a mnie jakoś to nie kręci
Chęci wolę, cały schemat pie-
Szczerość wolę, czy nauczą tego w szkole
Wszakże no jakże pięknie brzmiące słowa
Bodajże zmienia Ciebie czysta polska mowa

Bez K, H, P, S, J to tylko w wojsku albo na ulicy lot
Wyłapałeś znów tysiące słów
Głów od myślenia z których żadna nic nie zmienia
Papier w kieszeniach faktur plik za przemyślenia
Czyste sumienia wymagania stan ekstrema
Nie do zapomnienia obraz więc powtarzam
Odpłacę się kiedyś, a na razie się obrażam
I zrażam słowem z całą swoją niechęcią
Stawiam czoła wszystkim waszym podpięciom

Powodzenia nie dziękuje, bo nie musze
Ja mam to co chce, a rap wypełnia moją dusze
Amerykański styl życia, po dwa fakultety
Złote kiety solarium, nie pomogą niestety
Bo berety i tak będziecie kim byliście, a my... Koncerty zielone liście
Tak więc powodzenia, nie dziękuje bo nie musze
Ja mam to co chce, a rap wypełnia moją dusze

Znowu wkręcam się w to otoczenie
Musze wtopić się w to, wszystko podejściem swoim zmienię
Dotlenie umysł by rozróżnić to co ważne
Od rzeczy mniej istotnych, choć traktuje je poważnie
Rozważnie jest widzieć, co przynosi życie
Pełna piersią chwytać chwile, bo właśnie zobaczycie
Jak wszystko szybko traci na znaczeniu
Ty wciąż krótka migawka ja to fakt we wspomnieniu
Być kimś więcej, to chcieć wciąż więcej
I mieć cos więcej, zacierać ręce w podzięce

Widzieć więcej słyszeć więcej
Czuć coś więcej omijać krzywe audiencje
Dlatego robię to co lubię, lubię robić to co kocham
Wbijam w to, że mówią ten to robi bo to, bo kocham
Myślę godzinami, słowem czuje słowem szlocham
Masz to sprawdź to, to co kocham
Powodzenia nie dziękuje bo nie musze
Ja mam to co chce patrz jak wypełnia moja dusze
Amerykański styl życia, na chuj mi wasze fety?
Na co wasze sukcesy, wszystkie tandetne gadżety

Powodzenia nie dziękuje, bo nie musze
Ja mam to co chce, a rap wypełnia moją dusze
Amerykański styl życia, po dwa fakultety
Złote kiety solarium, nie pomogą niestety
Bo berety i tak będziecie kim byliście, a my... Koncerty zielone liście
Tak więc powodzenia, nie dziękuje bo nie musze
Ja mam to co chce, a rap wypełnia moją dusze

Bo to są umiejętności



Credits
Writer(s): Lukasz Wolkiewicz, Krzysztof Michal Baczek, Jacek Paczkowski, Marcin Siwek
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link