Plastikowe kwiaty
Chcę, żeby tam kurwa, ludzie wiedzieli (gdy otula mrok, a jak wychodzę z domu to śpisz)
I czuli, patrzyli przez okno w księżyc i wiedzieli, o co nam chodzi, wariacie (i to wszystko to, co pamiętamy z normalnych dni)
(Poznaliśmy zło i nie chcemy go więcej już dziś, hej)
(Jak kwiaty z plastiku w zamkniętym śmietniku, a wargi do krwi)
Gdy otula mrok, a jak wychodzę z domu to śpisz, hej
I to wszystko to, co pamiętamy z normalnych dni, hej
Poznaliśmy zło i nie chcemy go więcej już dziś, hej
Jak kwiaty z plastiku w zamkniętym śmietniku, a wargi do krwi
A w końcu wyjdę niby po chleb
I nie zostawię kartki, tylko puste samarki, i nigdy nie odnajdziecie mnie
I zostaną Ci płyty i te jebane lajki, co tylko ciągle więcej ich chcesz
A kiedy zgasną światła i wyłączą Ci Wi-Fi, zostaniesz tylko Ty i Twój sen
O plastikowym świecie, w którym sami żyjecie, a żaden tego nie chce, już nie
Jak te ich sztuczne kwiaty na poprawionych zdjęciach, jesteście piękni tylko we szkle
Ekrany monitorów, nie wychodzimy z domów, błagam, kurwa, ratujcie mnie
I z zewnątrz są tak piękne, a w środku są tak zwiędłe, i chyba to tak samo jak Ty
Te plastikowe kwiaty, z twarzami jak od kalki, Ty żadnej nie rozróżnisz już z nich
Wszystkie są takie same, jakbyś skopiował mamę, i mówię Ci dzień dobry tu dziś
Choć mieszkamy za ścianą, piszę do Ciebie rano, bo kurwa nie możemy wyjść, hej
Dlatego, kiedy wstajesz to albo znów udajesz, i mówisz sobie: "Nie jest źle", hej
I albo się użalasz, albo znów odpierdalasz, i nikt naprawdę nie chce Cię, he
Gdy otula mrok, a jak wychodzę z domu to śpisz, hej
I to wszystko to, co pamiętamy z normalnych dni
Poznaliśmy zło i nie chcemy go więcej już dziś, hej
Jak kwiaty z plastiku w zamkniętym śmietniku, a wargi do krwi
A kiedy mi zabraknie już sił i wybudzę z koszmaru, który przechodzę wewnątrz, czekając wciąż na najlepsze dni
Niewielki podmuch wiatru, znów burzy moją pewność, i czuję jakbym przestał znów żyć
Te plastikowe róże, przetrwają bez nas wieczność, a życie czarno-białe, jak sny
Które powiedzą więcej zanim zdążysz uśmiechnąć się fałszywie, jakby brakło sił
I wybudzić z koszmaru, który przechodzisz wewnątrz, czekając wciąż na najlepsze dni
A lekki podmuch wiatru, znów burzy twoją pewność, i czujesz jakbyś przestał znów żyć
Te plastikowe róże, przetrwają bez nas wieczność, a życie czarno-białe jak sny, które powiedzą więcej
Gdy otula mrok, a jak wychodzę z domu to śpisz, hej
I to wszystko to, co pamiętamy z normalnych dni, hej
Poznaliśmy zło i nie chcemy go więcej już dziś, hej
Jak kwiaty z plastiku w zamkniętym śmietniku, a wargi do krwi
Gdy otula mrok, a jak wychodzę z domu to śpisz, hej
I to wszystko to, co pamiętamy z normalnych dni, hej
Poznaliśmy zło i nie chcemy go więcej już dziś, hej
Jak kwiaty z plastiku w zamkniętym śmietniku, a wargi do krwi
A chciałem Cię stąd zabrać i wyłączyć Instagram, zanim znowu okłamiesz mnie
Te plastikowe kwiaty, z pogody dla bogaczy, nie pachną niczym tylko złem, hej
Te plastikowe kwiaty, z pogody dla bogaczy, nie pachną niczym tylko złem, hej
Te plastikowe kwiaty, z pogody dla bogaczy, nie pachną niczym tylko złem
(Halo, halo, halo) A kiedy mi zabraknie już sił (halo)
I wybudzę z koszmaru, który przechodzę wewnątrz (Dlaczego nie odbierasz telefonu?)
(Odbierz, proszę, odbierz) Czekając wciąż na najlepsze dni (na najlepsze dni)
Niewielki podmuch wiatru, znów burzy moją pewność (halo), i czuję jakbym przestał znów żyć (jakbym przestał znów żyć)
Te plastikowe róże, przetrwają bez nas wieczność, a życie czarno-białe, jak sny
I czuli, patrzyli przez okno w księżyc i wiedzieli, o co nam chodzi, wariacie (i to wszystko to, co pamiętamy z normalnych dni)
(Poznaliśmy zło i nie chcemy go więcej już dziś, hej)
(Jak kwiaty z plastiku w zamkniętym śmietniku, a wargi do krwi)
Gdy otula mrok, a jak wychodzę z domu to śpisz, hej
I to wszystko to, co pamiętamy z normalnych dni, hej
Poznaliśmy zło i nie chcemy go więcej już dziś, hej
Jak kwiaty z plastiku w zamkniętym śmietniku, a wargi do krwi
A w końcu wyjdę niby po chleb
I nie zostawię kartki, tylko puste samarki, i nigdy nie odnajdziecie mnie
I zostaną Ci płyty i te jebane lajki, co tylko ciągle więcej ich chcesz
A kiedy zgasną światła i wyłączą Ci Wi-Fi, zostaniesz tylko Ty i Twój sen
O plastikowym świecie, w którym sami żyjecie, a żaden tego nie chce, już nie
Jak te ich sztuczne kwiaty na poprawionych zdjęciach, jesteście piękni tylko we szkle
Ekrany monitorów, nie wychodzimy z domów, błagam, kurwa, ratujcie mnie
I z zewnątrz są tak piękne, a w środku są tak zwiędłe, i chyba to tak samo jak Ty
Te plastikowe kwiaty, z twarzami jak od kalki, Ty żadnej nie rozróżnisz już z nich
Wszystkie są takie same, jakbyś skopiował mamę, i mówię Ci dzień dobry tu dziś
Choć mieszkamy za ścianą, piszę do Ciebie rano, bo kurwa nie możemy wyjść, hej
Dlatego, kiedy wstajesz to albo znów udajesz, i mówisz sobie: "Nie jest źle", hej
I albo się użalasz, albo znów odpierdalasz, i nikt naprawdę nie chce Cię, he
Gdy otula mrok, a jak wychodzę z domu to śpisz, hej
I to wszystko to, co pamiętamy z normalnych dni
Poznaliśmy zło i nie chcemy go więcej już dziś, hej
Jak kwiaty z plastiku w zamkniętym śmietniku, a wargi do krwi
A kiedy mi zabraknie już sił i wybudzę z koszmaru, który przechodzę wewnątrz, czekając wciąż na najlepsze dni
Niewielki podmuch wiatru, znów burzy moją pewność, i czuję jakbym przestał znów żyć
Te plastikowe róże, przetrwają bez nas wieczność, a życie czarno-białe, jak sny
Które powiedzą więcej zanim zdążysz uśmiechnąć się fałszywie, jakby brakło sił
I wybudzić z koszmaru, który przechodzisz wewnątrz, czekając wciąż na najlepsze dni
A lekki podmuch wiatru, znów burzy twoją pewność, i czujesz jakbyś przestał znów żyć
Te plastikowe róże, przetrwają bez nas wieczność, a życie czarno-białe jak sny, które powiedzą więcej
Gdy otula mrok, a jak wychodzę z domu to śpisz, hej
I to wszystko to, co pamiętamy z normalnych dni, hej
Poznaliśmy zło i nie chcemy go więcej już dziś, hej
Jak kwiaty z plastiku w zamkniętym śmietniku, a wargi do krwi
Gdy otula mrok, a jak wychodzę z domu to śpisz, hej
I to wszystko to, co pamiętamy z normalnych dni, hej
Poznaliśmy zło i nie chcemy go więcej już dziś, hej
Jak kwiaty z plastiku w zamkniętym śmietniku, a wargi do krwi
A chciałem Cię stąd zabrać i wyłączyć Instagram, zanim znowu okłamiesz mnie
Te plastikowe kwiaty, z pogody dla bogaczy, nie pachną niczym tylko złem, hej
Te plastikowe kwiaty, z pogody dla bogaczy, nie pachną niczym tylko złem, hej
Te plastikowe kwiaty, z pogody dla bogaczy, nie pachną niczym tylko złem
(Halo, halo, halo) A kiedy mi zabraknie już sił (halo)
I wybudzę z koszmaru, który przechodzę wewnątrz (Dlaczego nie odbierasz telefonu?)
(Odbierz, proszę, odbierz) Czekając wciąż na najlepsze dni (na najlepsze dni)
Niewielki podmuch wiatru, znów burzy moją pewność (halo), i czuję jakbym przestał znów żyć (jakbym przestał znów żyć)
Te plastikowe róże, przetrwają bez nas wieczność, a życie czarno-białe, jak sny
Credits
Writer(s): Jankowski Jakub, Przybylski Mateusz Michal, Pankowiak Sergiusz
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.