Wehikuł

Za starym drzewem w oknie, szklanką mleka na sen
Jak bumerang, ta tęsknota wraca sama
Za rowerem składakiem i grą w kapsle po zmrok
Ta tęsknota wraca sama, czy chcemy, czy nie
Mija czas bezpowrotnie, napęczniały od zmian
Jedne lepsze, inne trochę gorsze
Rozognione powietrze nabieramy do płuc
W tej refleksji, jakby wolniej

I patrząc w przód, wprawiamy w ruch
Kolejny cykl powrotów do lepszych dni
Patrzymy w przód, lecz chcemy znów
Odszukać miejsca, co znikają jak dym

Patrzymy w przód, wprawiamy w ruch
Kolejny cykl powrotów do lepszych dni
Patrzymy w przód, lecz chcemy znaleźć je znów
Te miejsca, co znikają jak dym

Prawdziwa bułka z masłem, kubek kakao na stół
Wehikuł czasu nagle się otwiera
Krótki wyjazd za miasto, poranna rosa u stóp
Wehikuł czasu się otwiera, czy chcemy, czy nie
Mija coś bezpowrotnie, nie uciekniesz od zmian
Ani lepszych, ani trochę gorszych
Kiedy czyste powietrze nabieramy do płuc
Przez tę chwilę jesteśmy wolni

I patrząc w przód, wprawiamy w ruch
Kolejny cykl powrotów do lepszych dni
Patrzymy w przód, lecz chcemy znów
Odszukać miejsca, co znikają jak dym

Patrzymy w przód, wprawiamy w ruch
Kolejny cykl powrotów do lepszych dni
Patrzymy w przód, lecz chcemy znaleźć je znów
Te miejsca, co znikają jak dym



Credits
Writer(s): Maria Karolina Kozak, Wojciech Bartosz Zielony
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link