Rewolwer

Spójrz ze na sobie
Złóż w małej głowie
Zanim ktoś złe podpowie
Ogranicz dostęp
Omamić to proste
A potem chuj ci w mordę
Stos mam obelg
Skąd złowrogie
Oczy moje niebiesko głębokie
Nie wiem co jest domem
Chce ominąć ta powieść
Co mi tylko odpowiesz ja zetnę jak modrzew
Stęchły czuje powiew
Węszysz ty kondomie
W takim świecie
To jebany non sens
Chuj mnie obchodzi jak smęcisz pod nosem
Mnie nie chełpi jak masz milion pod postem
W bani mam korbę
Masz tu ripostę
Załadowany styl czeka na pogrzeb
Bawi się wygodnie
Drużyna spliffa
Gdy bit wali konkret

Rewolwer głaszczę skronie mam te dłonie nimi cię obronie
Wysoko trzymam głowę ale odchodzą moce kiedy męczą mnie noce
Kręcę i toczę jak bęben pocisk na każdą mordę ej ej
Ciężkie kurwy chcą mnie powstrzymać dla nich świeci się co nie jest złotem

Jak myślisz baranie że jestem ci coś winien grubo się mylisz
A znajomość ze mną to wielki dla ciebie przywilej ta
Zakłada z góry bo wie że nie wejdziesz
Każdy z nich gada że liczy się serce
Jednoczą się z bogiem w swych chorych umysłach
Muzyka przesiąkła naćpane kurwiska
Nie jeden leci na piskach za zakłócony spokój
Wszystko tu jedno w ofiarę to szkopuł
Z tej jednej strony położyć chce system
Z drugiej zwyrole i jest jeszcze sztywnej
Bardzo komicznie wygląda to pysznie ale tylko bez ciśnień
Daleko stąd skitrana broń pełna walizka zielonych
Na barkach w chuj obitych skroni zaboli zaboli czas prawdę ujawni
Chore wizję w jaźni w tym całym gównie walczysz z nimi
Zaboli zaboli więc nie trać nawet chwili
Bo potrafią być mili przebiegli jak prokurator
Odrobili lekcje to istne fatum
Zycie odkleja chłopaków z napisem nie podchodź
Oj nie nie nie



Credits
Writer(s): Tomasz Domański
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link