MAG - MAG

Samotnik z Providence

W pochmurną noc samotnik z Providence wyruszył raz niepewnym krokiem prosto w deszcz
Choć szczypał się i trwożył się
Zanurzył się na palców sześć i ćwierć w sen

Ot - Azatoth! Maligny synem jest
A w progu też złowrogo czai się Yog-Sothoth lub doktora but
Czy to skrzypi gobelin snów czy klepki w podłodze?
A kto to wie?

W zatoce huczy szkwał
A Howard Philips Lovecraft poci się
Choć łapie dech, nie trzyma go
A z jego ust dobywa się ów dźwięk: R'lyeh, R'lyeh!

By Boga w sercu mieć trzeba się wpierw otworzyć nań
Lecz jeśli się sposoby zna można otworzyć inną z bram
I bożąc się, i trwożąc się - monstrum z bliźniego uczynić

Nie przyjdzie zapomnienie
Koszmar nie skończy się
Widział rybie spojrzenie
W innego wbiwszy wzrok



Credits
Writer(s): Konstanty Mierzejewski
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link