Do grobu
Słuchamy serca, co prowadzi nas na cmentarz
Zakochani uważamy, że rozum to bluźnierca
Zaślepieni zapominamy o sobie
Nie licząc się ze sobą, gdy się liczy inny człowiek
Kiedy miłość prowadzi nas do grobu
Skokiem z mostu lub rozbiciem samochodu
Ranami na nadgarstkach albo tabletkami
Czemu się łamiemy, kiedy zostajemy sami?
Kiedy miłość jest ważniejsza od nas samych
Chociaż dla niej jesteśmy do bani
Moglibyśmy w ogóle nie istnieć
Zamiast iść do przodu, wpadamy na mieliznę
Obudziła się z bólem głowy kolejny raz
Pierwsza myśl, "Znów musiałam krzywo spać"
Wzywają obowiązki, pora wstać
Ketonal nie pomaga, ale jakoś trzeba trwać
Znowu ten autobus i ludzi twarze pogardliwe
Choć jeden gość uśmiecha się życzliwie
Spoko typ, ale odwagi brakuje by zagadać
Więc lepiej se daruję
Stres, bo on wstaje, idzie z końca autobusu
Podchodzi, ona stoi tak w bezruchu
"Siema, co tam, jak tam?" Zagaduje do niej
Ona spięta odpowiada choć czuje, że zaraz spłonie
Od słowa do słowa, kontaktów wymiana
Proszę, taki miły dzień, a się nie zapowiadał
Potem pisanie i w końcu spotkanie
Nie przewidzisz nic, wszystko na spontanie
Kiedy miłość prowadzi nas do grobu
Skokiem z mostu lub rozbiciem samochodu
Ranami na nadgarstkach albo tabletkami
Czemu się łamiemy, kiedy zostajemy sami?
Kiedy miłość jest ważniejsza od nas samych
Chociaż dla niej jesteśmy do bani
Moglibyśmy w ogóle nie istnieć
Zamiast iść do przodu, wpadamy na mieliznę
Dni mijały, ale nie znikał ból głowy
Matka mówi, "Do lekarza idź, co ci szkodzi"
Potem rezonans, ugięły się nogi
Nieoperacyjny krwiak środczaszkowy
Miłość kwitnie, gdy życie ulatuje z niej
Ze strachu, że odejdzie od niej, bała przyznać się
Odpychała myśli złe łykając proszki
Lecz uciekał jej czas bezlitosny
Pewnej nocy obudził go koszmar
Pisał do niej, "Kocham cię, nikomu nie oddam"
Niestety już wiadomości nie czytała
O piątej rano karetka wezwana
Wsiadł do auta i ruszył przed siebie
Nie myślał nigdy, że życie sobie odbierze
W sercu ból, w głowie myśli mnóstwo
Zjechał z drogi popełniając samobójstwo
Kiedy miłość prowadzi nas do grobu
Skokiem z mostu lub rozbiciem samochodu
Ranami na nadgarstkach albo tabletkami
Czemu się łamiemy, kiedy zostajemy sami?
Kiedy miłość jest ważniejsza od nas samych
Chociaż dla niej jesteśmy do bani
Moglibyśmy w ogóle nie istnieć
Zamiast iść do przodu, wpadamy na mieliznę
Zakochani uważamy, że rozum to bluźnierca
Zaślepieni zapominamy o sobie
Nie licząc się ze sobą, gdy się liczy inny człowiek
Kiedy miłość prowadzi nas do grobu
Skokiem z mostu lub rozbiciem samochodu
Ranami na nadgarstkach albo tabletkami
Czemu się łamiemy, kiedy zostajemy sami?
Kiedy miłość jest ważniejsza od nas samych
Chociaż dla niej jesteśmy do bani
Moglibyśmy w ogóle nie istnieć
Zamiast iść do przodu, wpadamy na mieliznę
Obudziła się z bólem głowy kolejny raz
Pierwsza myśl, "Znów musiałam krzywo spać"
Wzywają obowiązki, pora wstać
Ketonal nie pomaga, ale jakoś trzeba trwać
Znowu ten autobus i ludzi twarze pogardliwe
Choć jeden gość uśmiecha się życzliwie
Spoko typ, ale odwagi brakuje by zagadać
Więc lepiej se daruję
Stres, bo on wstaje, idzie z końca autobusu
Podchodzi, ona stoi tak w bezruchu
"Siema, co tam, jak tam?" Zagaduje do niej
Ona spięta odpowiada choć czuje, że zaraz spłonie
Od słowa do słowa, kontaktów wymiana
Proszę, taki miły dzień, a się nie zapowiadał
Potem pisanie i w końcu spotkanie
Nie przewidzisz nic, wszystko na spontanie
Kiedy miłość prowadzi nas do grobu
Skokiem z mostu lub rozbiciem samochodu
Ranami na nadgarstkach albo tabletkami
Czemu się łamiemy, kiedy zostajemy sami?
Kiedy miłość jest ważniejsza od nas samych
Chociaż dla niej jesteśmy do bani
Moglibyśmy w ogóle nie istnieć
Zamiast iść do przodu, wpadamy na mieliznę
Dni mijały, ale nie znikał ból głowy
Matka mówi, "Do lekarza idź, co ci szkodzi"
Potem rezonans, ugięły się nogi
Nieoperacyjny krwiak środczaszkowy
Miłość kwitnie, gdy życie ulatuje z niej
Ze strachu, że odejdzie od niej, bała przyznać się
Odpychała myśli złe łykając proszki
Lecz uciekał jej czas bezlitosny
Pewnej nocy obudził go koszmar
Pisał do niej, "Kocham cię, nikomu nie oddam"
Niestety już wiadomości nie czytała
O piątej rano karetka wezwana
Wsiadł do auta i ruszył przed siebie
Nie myślał nigdy, że życie sobie odbierze
W sercu ból, w głowie myśli mnóstwo
Zjechał z drogi popełniając samobójstwo
Kiedy miłość prowadzi nas do grobu
Skokiem z mostu lub rozbiciem samochodu
Ranami na nadgarstkach albo tabletkami
Czemu się łamiemy, kiedy zostajemy sami?
Kiedy miłość jest ważniejsza od nas samych
Chociaż dla niej jesteśmy do bani
Moglibyśmy w ogóle nie istnieć
Zamiast iść do przodu, wpadamy na mieliznę
Credits
Writer(s): Bartłomiej Kielar
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.