art deco

Mi powiedz, że jesteś, że jesteś
Że jesteś, że jesteś, że jesteś jak mgła
Mi powiedz, że jesteś, że jesteś
Że jesteś, że jesteś, że jesteś jak mgła

Od świtu do zmierzchu bez końca
Jest albo afera lub melanż
Od dawna nie widziałem słońca
Chcę tylko się znów sponiewierać

Kolega na grupce wyrocznia
Raperzy startują od zera
Jak trzymałem ich na tych schodkach
Zniknęli jak wjeżdża afera

Się nie wychowałem na schodkach z Internetu od typa, cuckolda, cwela
Ale pa tera, ale pa tera, trochę się tutaj pozmienia
Niby szemrana kultura, ale ciągle gadka o dragach i piciu
A ich małe światy są pozamykane jak me automaty do misiów

Chamy w kaszkietach i spodenkach w kratę, rękaw, coś na drugą łapę
Woda piwnicy, choć wcale nie kapie, szuka Instagirl na kanapie
W stołecznym klubie na szafie u barmana skitrane gumy i lakier
Szuka aferki, nie łapiesz i zrobi, co każe mu ten, co da papier

Ja znowu łapię siebie na tym, że
Nie umiem śmiać się życia i być psem
Nie umiem zagrać tych ich wszystkich scen
A ty nie, nie

Są tacy znani jak Paris i lubią krzyże na drogę
Chcą się tam bawić i bawić, ja zrobię więcej niż mogę
W ich głupich światach bez granic codziennie ktoś myli drogę
I tak się czują wygrani ze swoim logiem i vlogiem

Są tacy znani jak Paris i lubią krzyże na drogę
Chcą się tam bawić i bawić, ja zrobię więcej niż mogę
W ich głupich światach bez granic codziennie ktoś myli drogę
I tak się czują wygrani ze swoim logiem i vlogiem, ej

Piątkowe tango
Muszę się zamknąć
Tam gdzie nie znajdą mnie, chcę znów mieć wartość
Zabrano mi ją dawno

Pogardzam tą i tamtą
Czasem za bardzo gniew się zlewa z prawdą
W tej klinice nie pytają mnie o zdrowie
Bo nikogo nie obchodzi co opowiesz, kiedy mówisz nieświadomie

Mały lekarz w mojej głowie wymiksuje specyfiki i wyleje na wątrobę mi
Pokłócony z Bogiem, kiedy oczy porobione
Zakochany w sobie
Po co mam wybierać, jak mogę brać obie?

Biorą tą i biorę każdą, co tu ma wartość
Na pewno mnie nie znajdą, tam, gdzie się patrzą, he-e-e-ej
To dla mnie tlen, wasza jebana zazdrość

Luksus i elegancja, jest pełna palarnia
Mała patolka zabiera się znów za cuckolda, go zgarnia tam
Ma pomięte dwie dychy w majtkach na piwko i taksę
W pomiętym pudełko po cieniutkich fajkach

Który został ostatni w paczce
Wszystko się błyszczy i świeci, jest pełen parkiecik
Szalone dzieci się bawią do raperów o charakterze jak śmieci
A ja się kręcę i brzydzę, i dlatego noszę ciągle głowę w chmurach
I nie chcę serio nic więcej i cieszę się, że się pogubiłem w górach
Art deco

Mi powiedz, że jesteś, że jesteś
Że jesteś, że jesteś, że jesteś jak mgła
Mi powiedz, że jesteś, że jesteś
Że jesteś, że jesteś, że jesteś jak mgła

Mi powiedz, że jesteś, że jesteś
Że jesteś, że jesteś, że jesteś jak mgła



Credits
Writer(s): Jakub Jankowski, Ramzes Ramzes
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link