Stado muszek

Zbereźny sen, odklejam oko i prężę brew
Poranny pet siekiera, kofeina parzy się
Pies targa smycz, ciągnie na stronę i szczerzy kły
Wnerwia mnie gość, podrzucam mu kość
Tak naprawdę to nic, nic nie muszę
Zostawiłaś mi psa, stado muszek
W chacie pusto i źle, nagie ściany
Struty chodzę co dzień i zalany

Na ławce zgon, na aport rzucam, wraca on
Podchodzisz ty, chihuahua z torby szczerzy kły
Krótka rozmowa, pupilek się chowa
On zna te rozmowy, ich finał do połowy
Tak naprawdę to nic, nic nie muszę
Zostawiłaś mi psa, stado muszek
W chacie pusto i źle, nagie ściany
Struty chodzę co dzień i zalany



Credits
Writer(s): Skankan, Szczepan łach
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link