Intro

Nie tak dawno temu, późny wieczór i ulica
Tyle razy mogłem to napisać, tyle razy chciałem to opisać
Stojąc w bramie, potakując na jej kłamstwa
Chciałem z niej to wyrwać, zabrać co jej dałem i zacząć oddychać
Tak, by nie pozostał ślad, że tutaj była dzisiaj
Tak, by nie zachować blizn, by mnie o nic nikt nie pytał
Wyjść na swoje i nie wnikać
Wzrok przed siebie, a przede mną znowu ta ulica

Kurwa, co to miłość, tylko kogo mam zapytać?
Komu mogę ufać, kogo warto o coś pytać?
Każdy w swoim świecie jest na dragach, albo w myślach
Pogubiony tak, że sam chciałby mnie zapytać
Tyle osób nie zna życia, żyjesz tak jak lubisz
Lubisz dobre sztuki, dobre fury
I gdy sypie śnieg, i te ciuchy, bo to flex
Choć samotny każdy dzień, się uśmiechasz, bo chcesz mieć
Rób, co chcesz, tylko kogo, kurwa, chcesz tutaj oszukać?
Komu tak naprawdę dziś zależy, byś posłuchał?
Ilu dziś przy Tobie, ilu z nich pomoże ustać?
Gdy znikniesz na stałe gdzieś z butelką, a nad ranem zbudzi lęk i bezsilność, kto Cię pójdzie szukać?

Kto mnie dziś wysłucha?
Kto mi powie, że tu jest i że będzie, gdy zły dzień?
W koło tylko sztuczny śmiech i pełna tablica próżnych zdjęć
Weź stąd zabierz mnie, byle daleko, już nie mogę na to patrzeć

Już nie mogę na to patrzeć (ye, ye), słońce zaszło, ja za miastem (yeee)
Patrzę z dala na poświatę tego piekła i się chowam w cieniu, tylko w nim spokojnie zasnę
Już nie mogę na to patrzeć (ye, ye), słońce zaszło, ja za miastem (ye, ye)
Patrzę z dala na poświatę tego piekła i się chowam w cieniu, tylko w nim spokojnie zasnę

Gdzie odnajdę spokój, w kim znajdę oparcie?
Kto tu się okaże bratem, a kto zniknie, gdy upadnę? (gdy upadnę)
Tylu dziś przecenia sławę i ten papier, nikną te relacje między nami
Chcę się odbić, byś nocami nie musiała zasypiać ze łzami
Być dla siebie, zanim skończy się nam czas i będziemy starzy
Być dla siebie, nawet, gdy porzucą nas i znów zostaniemy sami
Taki mam tu plan
Chciałbym nie mieć nic, ale móc zachować nas
Nie liczy się kwit i nie liczy się dziś nic poza nami
Kiedy to zrozumiesz, że to dało się naprawić? (dało się naprawić)
Nawet nie wiesz, jak to bardzo drażni (nie, nie)
Kiedy w moją stronę ciągle tak namiętnie patrzysz
Oddałbym dziś wszystko, ale wszyscy mówią mi, że już nie warto
Najpierw wykorzystasz mnie, później sam opadnę na dno
(sam opadnę na dno)
Już nie mogę na to patrzeć (ye, ye), słońce zaszło, ja za miastem (yeee)
Patrzę z dala na poświatę tego piekła i się chowam w cieniu, tylko w nim spokojnie zasnę
Już nie mogę na to patrzeć (ye, ye), słońce zaszło, ja za miastem (ye, ye)
Patrzę z dala na poświatę tego piekła i się chowam w cieniu, tylko w nim spokojnie zasnę



Credits
Writer(s): Patryk Wasilewski, Adrian Woronowicz
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link