Tarcho

Masz przed sobą życia narratora
Żyli długo i szczęśliwie dla mnie epifora
Ciągły ból i niedostatek to jest anafora
Tyle razy podli ludzie chcieli złapać w szponach
Idę przez tarcho
Ziomy pod klatką
Nie mają łatwo
Żeby przetrwać robią salto
Świat to bagno
Raczą się trawką
Zerują alko
Siedzę pod Merhabą
Choć jak byłem mały to jadałem w Haiha ziom
Bo się urodziłem pod Picassy flagą
Vangogh, Moje miasto
Warszawko warszawko
Henrykowski, Nowodwory, Tarcho
Picassa, Erazma i Tarcho
Strumykowa Vangogh
Znasz to, To Nasze miasto
Dzwoni trapfon
Dzwoni trapfon
Dzwoni trapfon
Czuję się jak Venom
Nie ufam już tym frajerom
To jest tarchoterror
Elo 420
Jestem karabiniero
Rzucam wokale na linie
Hype na mnie nie minie
Widzę twoją minę
Ale prędzej zginę
Niż porzucę pięciolinię
Zdobywamy ligę
Krok po kroku i samo się wbije
Czuję się jak Venom

Niestety musiałem porzucić to co kocham
Niestety nie mogę więcej już żyć na blokach
Bo wciąga ta muzyka tak jak wciaga koka huh
Ale odstaw, bo nie biorę nosa
Dlaczego te pretensje?
Niech podniesie kamień ten kto jest bez skazy i go rzuci we mnie
Odczuwam ciągle tą presję
Bo się ludzie na mnie gapią
Nawet jak se siedzę w gierce
Gram w PSP
Po cztery dni ja już nie śpię
A ty kładziesz się o drugiej myślisz "nieźle"
No to mordo nieźle
Chodziliśmy na opuszczoną fabrykę za mostem
Obok moja gimba i jedynki te ogromne
Popalona lufa i liquidy te za grosze
Chcesz mi spuścić wpierdol?
Mordo bardzo proszę



Credits
Writer(s): Konrad Maculewicz
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link