Jej Ostatni Rok
Prawdziwa miłość połączyła ich
walczyli do końca, choć brakło sił
Jak to mówią to był dzieciak
w sumie z dobrego domu
w oczach błysk, on był z tych
co nie chwalą się nikomu
gdy oznakę wzorowego ucznia
odbył na ten blaknie
był jak ty, jak my, sobą
dobrym chłopakiem.
Liceum nr 1
podobał się dziewczynom,
pierwsza wódka, jaranie,
niedojrzały seks, kino,
pierwszy kwas znów,
(beznamiętny seks, kino)
pierwsza kreska, pełen wir,
podobał się dziewczynom bardziej,
W zasyfionym klubie,
trafił na kozaka,
pocharatał się na schodach,
oprócz matki, nikt nie płakał,
ale przyszła na oddział,
koleżanka z jego klasy,
włos blond i ten wzrok
zakochany klasyk,
true love na pełnej,
świat ich nie rozumiał,
szkolne wyrzynaki
i ta mała kujonka na koturnach
znikali gdzieś razem, spacery, i melanże.
Chcieli to wsiadali w pociąg
bilet, Bałtyk i na plaże.
Schody do szczęścia,
zawiłe są i strome,
życie odziera z iluzji
nas w moment.
Prawdziwa miłość połączyła ich
walczyli do końca, choć brakło sił
nie chciała by każdego dnia,
musiał patrzeć jak upada tak,
pomyśl jaki to dla nich ból
noc i dzień zamiana ról
nie chciała by każdego dnia
musiał wierzyć w tylko ślepy traf
Po drodze do szczęścia,
nagle zmarł jej ojciec,
po cichu i skromnie wypłakała mu się w kołnierz,
zimnym wiatrem kręte życie,
i smagało jak orkan,
ale dali rade, do dnia,
kiedy debet zajął konta,
poszedł w biznes, marketing, reklamę, kobiety
pojawił się Sofi, to był Stos i niestety,
pierwsza miłość jak tafla szkła pękła pod naporem,
znowu 3 rano wiało (dwie stówy w rulonie),
poznał inna w sumie dno odbił ja na mieście,
w głowie pstro, gwiazdek 5 Praga, Rzym na wycieczce,
w dłoni białe złoto z małym prostym szafirem,
i poleciał na tyle, że obiecał jej rodzinę,
gdzieś po drodze nie ogarnął i kupił jej auto,
leasing nie do spłacenia naiwne te prawko,
ona nie świadoma 4 litrów pod maską,
na pasach potrąciła babkę - chciała tylko na miasto,
on wziął kopertę - by załatwić to po cichu,
bombonierkę oddziałowej dał - bez grama wstydu,
nacisnął klamkę szok karta pacjenta,
jego mała blondynka w łóżku z syndromem zamknięcia
Schody do szczęścia,
zawiłe są i strome,
życie z iluzji odziera
nas w moment.
Prawdziwa miłość połączyła ich,
walczyli do końca, choć brakło sił
nie chciała by każdego dnia,
musiał patrzeć jak upada tak,
pomyśl jaki to dla nich ból,
noc i dzień zamiana ról,
nie chciała by każdego dnia,
musiał wierzyć w tylko ślepy traf
walczyli do końca, choć brakło sił
Jak to mówią to był dzieciak
w sumie z dobrego domu
w oczach błysk, on był z tych
co nie chwalą się nikomu
gdy oznakę wzorowego ucznia
odbył na ten blaknie
był jak ty, jak my, sobą
dobrym chłopakiem.
Liceum nr 1
podobał się dziewczynom,
pierwsza wódka, jaranie,
niedojrzały seks, kino,
pierwszy kwas znów,
(beznamiętny seks, kino)
pierwsza kreska, pełen wir,
podobał się dziewczynom bardziej,
W zasyfionym klubie,
trafił na kozaka,
pocharatał się na schodach,
oprócz matki, nikt nie płakał,
ale przyszła na oddział,
koleżanka z jego klasy,
włos blond i ten wzrok
zakochany klasyk,
true love na pełnej,
świat ich nie rozumiał,
szkolne wyrzynaki
i ta mała kujonka na koturnach
znikali gdzieś razem, spacery, i melanże.
Chcieli to wsiadali w pociąg
bilet, Bałtyk i na plaże.
Schody do szczęścia,
zawiłe są i strome,
życie odziera z iluzji
nas w moment.
Prawdziwa miłość połączyła ich
walczyli do końca, choć brakło sił
nie chciała by każdego dnia,
musiał patrzeć jak upada tak,
pomyśl jaki to dla nich ból
noc i dzień zamiana ról
nie chciała by każdego dnia
musiał wierzyć w tylko ślepy traf
Po drodze do szczęścia,
nagle zmarł jej ojciec,
po cichu i skromnie wypłakała mu się w kołnierz,
zimnym wiatrem kręte życie,
i smagało jak orkan,
ale dali rade, do dnia,
kiedy debet zajął konta,
poszedł w biznes, marketing, reklamę, kobiety
pojawił się Sofi, to był Stos i niestety,
pierwsza miłość jak tafla szkła pękła pod naporem,
znowu 3 rano wiało (dwie stówy w rulonie),
poznał inna w sumie dno odbił ja na mieście,
w głowie pstro, gwiazdek 5 Praga, Rzym na wycieczce,
w dłoni białe złoto z małym prostym szafirem,
i poleciał na tyle, że obiecał jej rodzinę,
gdzieś po drodze nie ogarnął i kupił jej auto,
leasing nie do spłacenia naiwne te prawko,
ona nie świadoma 4 litrów pod maską,
na pasach potrąciła babkę - chciała tylko na miasto,
on wziął kopertę - by załatwić to po cichu,
bombonierkę oddziałowej dał - bez grama wstydu,
nacisnął klamkę szok karta pacjenta,
jego mała blondynka w łóżku z syndromem zamknięcia
Schody do szczęścia,
zawiłe są i strome,
życie z iluzji odziera
nas w moment.
Prawdziwa miłość połączyła ich,
walczyli do końca, choć brakło sił
nie chciała by każdego dnia,
musiał patrzeć jak upada tak,
pomyśl jaki to dla nich ból,
noc i dzień zamiana ról,
nie chciała by każdego dnia,
musiał wierzyć w tylko ślepy traf
Credits
Writer(s): Dominik Radoslaw Grabowski, Aleksandra Kawicka
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
Other Album Tracks
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.