Mamy
Moja mama to była prawdziwa heroina
Kobiety z pomysłem nikt nie zatrzyma
Moja mama jako światła studentka
Korzystała z praw kobiet i była nieugięta
Moja mama była wzorem, na którym wyrosłam
Nie było to świadome, lecz to z domu wyniosłam
Taką kobietę, matkę, koleżankę, żonę, nie artystkę
To nie była ścieżka wymarzona dla wszystkich
Wszystko zwalamy na mamy
Albo mamy ze wszystkiego rozgrzeszamy
To jednak mamy są tematem naszej dramy
Czy mamy mamy, czy właśnie ich nie mamy
Nasze mamy miały nadać się na dobrą żonę
Nie były na mamy nigdy uczone
Nasze mamy nas rodziły na tuziny
Nie myślały, gdzie i z kim skończymy
Żyłyśmy w świecie, gdzie wygląd się liczy
Gdzie kobieta ma być piękną, nie liczyć
Na takie czasy nasze mamy niestety natrafiły
Dobre kobiety, co w złych czasach żyły
"Jak ty wyglądasz? Przynosisz rodzinie wstyd!"
Tych słów z mojej głowy nie wymaże nigdy nikt
Nasze mamy porzucały nas
Nasze mamy nawet biły nas
Za takim domem dzieci wcale nie tęskniły
Obyśmy my lepiej potrafiły
I pewnie to jest jakimś syndromem
I pewnie borykam się z czymś nie rozliczonym
I pewnie was mój spokój dzisiaj gniecie
I pewnie lepiej niż ja co wyparłam, wiecie
Wszystko zwalamy na mamy
Albo mamy ze wszystkiego rozgrzeszamy
To jednak mamy są tematem naszej dramy
Czy mamy mamy
Czy właśnie ich nie mamy
Kobiety z pomysłem nikt nie zatrzyma
Moja mama jako światła studentka
Korzystała z praw kobiet i była nieugięta
Moja mama była wzorem, na którym wyrosłam
Nie było to świadome, lecz to z domu wyniosłam
Taką kobietę, matkę, koleżankę, żonę, nie artystkę
To nie była ścieżka wymarzona dla wszystkich
Wszystko zwalamy na mamy
Albo mamy ze wszystkiego rozgrzeszamy
To jednak mamy są tematem naszej dramy
Czy mamy mamy, czy właśnie ich nie mamy
Nasze mamy miały nadać się na dobrą żonę
Nie były na mamy nigdy uczone
Nasze mamy nas rodziły na tuziny
Nie myślały, gdzie i z kim skończymy
Żyłyśmy w świecie, gdzie wygląd się liczy
Gdzie kobieta ma być piękną, nie liczyć
Na takie czasy nasze mamy niestety natrafiły
Dobre kobiety, co w złych czasach żyły
"Jak ty wyglądasz? Przynosisz rodzinie wstyd!"
Tych słów z mojej głowy nie wymaże nigdy nikt
Nasze mamy porzucały nas
Nasze mamy nawet biły nas
Za takim domem dzieci wcale nie tęskniły
Obyśmy my lepiej potrafiły
I pewnie to jest jakimś syndromem
I pewnie borykam się z czymś nie rozliczonym
I pewnie was mój spokój dzisiaj gniecie
I pewnie lepiej niż ja co wyparłam, wiecie
Wszystko zwalamy na mamy
Albo mamy ze wszystkiego rozgrzeszamy
To jednak mamy są tematem naszej dramy
Czy mamy mamy
Czy właśnie ich nie mamy
Credits
Writer(s): Tomasz Stanislaw Filipczak, Joanna Agnieszka Drozda
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.