RODO

Gdziekolwiek nie obejrzę się
Tam wszystko zbędne jest
Choć nam niezbędne
Mamy gdzieś, co dalej będzie
Musimy więcej mieć
Musimy więcej jeść. Nie!
Musimy więcej chcieć dać niż brać
Nikomu nie należy się
To miasto pełne jest
Lumpeksów i call center, ej
Może znajdzie więcej się
Już tylko aptek, ale widzisz przekrój
Miało być lepiej
Wytwarzamy tylko brednie
Za rogiem kolejne
Korpo opakowane pięknie
Nikt za to niе beknie
15 lat temu gdziеś
Dokument o tym, jak za pięćdziesiąt lat nie będzie drzew
I czeka nas kolejny rekord lata
Zostało już coraz mniej

Nie nazwą ulic naszymi imionami
Bo RODO im zabroni, będą się o nas bali ale
Możemy być bohaterami w innej skali
Nie jesteśmy sami, nie jesteśmy mali

Jak często myślisz o tym
Że to, co w życiu robisz
Za co wylewasz poty
Siódme, za co tracisz zdrowie
Przez co przechodzisz stresy
Dla interesów innych, przez nich
Wyżywasz się na bliskich
Kiedy masz już przesyt
Ile to warte jest?
Jaki to ma tak serio sens?
Komu o tym opowiesz
Maszyny miały łatwić życia bieg, a nie stresować
Ułatwiać życie
Żebyśmy mogli rozwijać się bardziej
Pracować nad tym, co ważne
Spójrzmy w oczy prawdzie

Księgowi (co z nimi?)
Prawnicy (co z nimi?)
Dyrektorzy, kierownicy (i co?)
Biurwy od PR'u, HR'u i ci co w komputerach coś dłubią
Czy świat by za nimi płakał, gdyby zajęli się tym, co lubią?

Nie nazwą ulic naszymi imionami
Bo RODO im zabroni, będą się o nas bali ale
Możemy być bohaterami w innej skali
Nie jesteśmy sami, nie jesteśmy mali
Nie nazwą ulic naszymi imionami
Bo RODO im zabroni, będą się o nas bali ale
Możemy być bohaterami w innej skali
Nie jesteśmy sami, nie jesteśmy mali

Od dwustu tysięcy lat
Prostą drogą wcale
Lecimy przez wszechświat
Na wielkiej skale
Od 10K
Wpływamy na jej los
Tak bardzo, że właśnie uprzykrzamy sobie życie nawzajem
Jesteśmy tacy krótkowzroczni, że autodestrukcyjni
Tacy interesowni, mniejsza co się stanie innym
Zastępujemy ludzi robotami
I już traktujemy ludzi jak roboty
Jak ci nie pasuje dupa, to ją rzucasz
Jak się zmienia rynek - zmieniasz loty
Jak się nie dogadasz z szefem to go rzucasz
Jak z nauczycielem, to go zmieniasz
I już nigdy nie próbujesz ufać
Nie dogadasz się na żaden temat
Punktem orientacyjnym Żabka
I tylko dla maszyn się ogarniasz
I tak wymieniasz, nie naprawiasz
Wita jednorazowy świat nas
Jeden dla lajków zrobi selfie
Drugi dla lajków to potępi
Trzeci zarobi na nich mocno
Czwarty zechce się tylko odciąć
Beka z ludzi, (beka) z nas, (beka) ze mnie
Hipokryzja na każdym kroku, wszędzie
Nawet jak żyjesz w lesie, wypełniaj kieszeń
Mamy całą paletę zalet
Jako zaletę pamiętałem
Że umiemy być wrażliwi nie tylko na meble z palet
Ale i na cierpienie, florę i faunę, nawet robale
Ludzkość, to ewenement
Jesteśmy w punkcie zwrotnym
Zapomnij wszystko sprzed
Musimy się zjednoczyć

Nie nazwą ulic naszymi imionami
Nie rodo im zabroni, jesteśmy zbyt mali dla nich
Możemy być bohaterami, w innej skali, mniej znani
Wystarczy byśmy wypełniali ulice szacunkiem do siebie nawzajem

Nie nazwą ulic naszymi imionami
Nie rodo im zabroni, jesteśmy zbyt mali dla nich
Możemy być bohaterami, w innej skali, mniej znani
Wystarczy byśmy wypełniali ulice szacunkiem do siebie nawzajem



Credits
Writer(s): Tomasik Michal
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link