JFK

Jestem Jakub Franciszek Knap, idź spytaj ich
Robię rap, bo akurat tak się to nazywa dziś
Przez wykluczenie i bidy pisk na życzenie
Nie jestem już machiny tryb, a nadziei syn, ej
Na ziemi, tej ziemi, co oblicze jej zmienił
State of mind radziecki i niemiecki geld
I szeregi ciężkich spięć, to pojebane
Jak przekonanie, że mniej znaczysz bez wielkich felg
Ex-menel, bej with a mission, w gębie kiep
Póki pikawa puka, wierzę, że jedna miłość
JLB, ziomek rodziną jest
Najpierw prawda, potem stilo, wreszcie cash
WCK skład kru, na trwałym fundamencie stoi
Ku pamięci pomnik, grupa zbuntowanych gnoi
Grzech kula u nogi, wiem, trudno się jej pozbyć
Zanim fruwać się nauczysz, to się najpierw naucz chodzić
Hajsu to się można zawsze dorobić
Wkładasz anzug i śmigasz se do reichu do roby
Nie masz startu, nie szkodzi, jak masz plan na dekadę
I sporo pokory w zestawie odwagę
Skandal i klucz jak się ze szlamu wydobyć
Rap dał mi w ciul i paru asów z załogi
Posady nie dostanę, bo mam taką postawę
Ta, sto decyzji dziennie, acha, klawe zadanie mam

Nie dam ci tych ładnych słów, które mają sprawić, że zapomnisz
Wolę wziąć ten czarny groove, jako tło do ciężkich polskich rozkmin
Jeszcze kawa jeszcze szlug, i to słychać tak jak to, że się nie cofam
Jak stary dziad, jak młody Bóg, z tym, że jak pieprzony Wajdelota

Seplenię z czystej nonszalancji
A szczypta grafomanii nie zaszkodzi
Jak się zmywam na fajrancik
Lubię, gdy mnie chwalą chopy
Ale moja próżność, to jest co najwyżej do głupich żartów motyw
Pamiętam o tym, pycha pierwsza jest
Skłonić się do zgody to jest sztuka, jak zerwać się
Z łańcucha, psiakrew, przykładam ucho do serc
I słucham, a tam ducha zew, chociaż często krew zatruta
Mnożą się straszydła, wychodzą z wora szydła
Od kiedy nie piję echem, wraca melin szloch
Moja droga od dekady jawna mi nie zbrzydła
Nie wiesz skąd przybyłem, to se weź przewiń ją
Widoki były świetne, jak z tarasy widokowej
Widoki były nędzne, jak ze studzienki ściekowej, więc
Zadyszki łapię częste, bo to kurwa schody strome
Jeden krok milowy, jeden dźwięk na metronomie
Inni ludzie to nie słupki, co sto metrów ustawione
Robię swoje, lecą za mną, czuję się jak Forrest Gump
Ty skrzydła za plecami masz, na głowie masz koronę
Tego w lustrze nie zobaczysz, ale w moich oczach tak
Kiedy nie wiem sam czy się śmiać czy płakać mam
Śpiewam se 'oto jest dzień, który dał nam Pan'
Wierzę, że jest plan, a przecież nie leżę sam
To ważniejsze jest ode mnie, więc się wal wężu

Nie dam ci tych ładnych słów, które mają sprawić, że zapomnisz
Wolę wziąć ten czarny groove, jako tło do ciężkich polskich rozkmin
Jeszcze kawa jeszcze szlug, i to słychać tak jak to, że się nie cofam
Jak stary dziad, jak młody Bóg, z tym, że jak pieprzony Wajdelota



Credits
Writer(s): Anna Maria Wilczkowska, Aleksy Drywien, Pawel Kuzmicz, Knap Jakub Franciszek, Ksawery Drywien, Tomasz Rotko, Weronika Ladosz, Anna Maria Szmid
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link