Droga do domu

Chcę w Neapolu oglądać zachody
Co rano czuć, że zostawiłem po sobie same zapisane strony
Mieć ze stanów samochody
Poczuć jak to jest rozpalić swój płomyk
Widzieć jak dorastam na zdjęciach
I co znaczy prawdziwe ballin'
Budzić się w domu, który jest tym moim
Przystań, w której będę mógł w końcu zatrzymać się na dobre
I nazwać że to są moje strony
Mieć swój pierdolony kawałek podłogi
Czasem towarzyszył chłód
Tak jak lód w mojej Henny
A smakuje jak te beztroskie momenty
Tak było kiedyś
Wiele rzeczy pamiętam tak jak przez mgłę
A pozostaje w głębi
A jak pierwszy raz usłyszę "tato", co poczuję wtedy?
Fascynuje i przeraża mnie, że nie wiem co mnie spotka kiedyś
Świat się zmienia, położenie
Czas przemija, nie wiesz kiedy
Nawet jak w końcu staniesz gdzieś z boku
Zawsze masz swój jebany centymetr ziemi
Cienia nie ma bez światła
Dobra nie ma bez zła
Nie patrzeć prawdzie w oczy
To tak jak czegoś się bać
Garda twarda, nie chcę być głosem rozsądku
Choć prowadzi mnie prawda
Ukryli krzyki, wszystko wokół się jakby wybarwia
Jestem jeszcze gnojem w sumie to mi nie przeszkadza
Męczy mnie ciężka praca
A motywuję, że w coś większego się to przeradza
Nie chce już nigdy kurwa zniknąć
Zwyczajnie mieć spokojną przyszłość
Chcę w Neapolu oglądać zachody
Co rano czuć, że zostawiłem po sobie same zapisane strony
Mieć ze stanów samochody
Poczuć jak to jest rozpalić swój płomyk
Widzieć jak dorastam na zdjęciach
I co znaczy prawdziwe ballin'
Budzić się w domu, który jest tym moim
Przystań, w której będę mógł w końcu zatrzymać się na dobre
I nazwać że to są moje strony
Mieć swój pierdolony kawałek podłogi
Chcę w Neapolu oglądać zachody
Co rano czuć, że zostawiłem po sobie same zapisane strony
Mieć ze stanów samochody
Poczuć jak to jest rozpalić swój płomyk
Widzieć jak dorastam na zdjęciach
I co znaczy prawdziwe ballin'
Budzić się w domu, który jest tym moim
Przystań, w której będę mógł w końcu zatrzymać się na dobre
I nazwać że to są moje strony
Mieć swój pierdolony kawałek podłogi