B.O.R. feat. Bezczel & Słoń
Tej, dzisiaj latam po kanałach w TV wyszukując syfu
Mam już kilku typów do amputacji języków
Pod plakietką rapu robią komercje na przytup
Marni ex-raperzy, co chcą zgarnąć trochę kwitu
Kto wchodzi do gry? Rapu Ochrony Biuro
Z nami najlepsi raperzy, DJ'e i każde studio
Monitoring sceny w kraju, znamy każde gówno
Jesteśmy na bieżąco, bo rap to nasze podwórko
Nie dziw się, że wiem kim jesteś - rapu słucham w kółko
B.O.R., z ławki zrobiliśmy biurko
Bez podpisów na umowach, jesteśmy jedną spółką
I wspólne działamy na szkodę rapowych pudlom
Łowcy ułomnych MC, na luzie płyniemy na pętlach
Ty nie trafiasz na cykacz, płyniesz jak kadłubek na plecach
Jesteś naszym celem? To masz niezłego pecha
B.O.R. - podziemnego stylu sekta
Nie puszczaj moich płyt dzieciom, bo to nie mądre
To tak jak byś zostawił w żłobku do zabawy anakondę
Znów przekraczam normę, zrzucam na scenę bombę
To B.O.R dziwko i nie kojarz nas z rządem
Jeśli masz jakiś problem możesz ssać mi trąbę
Słabym amputuje łby otwieraczem do konserw
Jesteś jak Stevie Wonder za kółkiem trabanta
Krawężnik tak się śmiał, że zapomniał dać Ci mandat
Oto liryczny vandal, sadysta, zboczeniec
Ja krzywdzę tych, co krzywdzą polską scenę
Cenię w sobie prawdę, niosą nią jak Osho
A te pizdy bez skills'ów mnie po prostu nie znoszą
Pierwszy poziom Defcon gadkę mam jak teflon
Wszystkich wacków bez pokory na raz wciągam cewką
Na mnie mówią Necro, na Palucha Techno
A ja będę po nich cisnąć, aż wszyscy nie zdechną
Wjeżdżamy czarną furą pod biuro, naładuj broń, wyceluj w skroń
Wyceluj w B.O.R. - Bezczel, Paluch, Słoń
Skurwielu nie mamy klamy, strzelamy wersami
Naszprycowani rymami uśmiercamy
Kurwami rzucamy w nich, bo my tu, to te typy z B.O.R
Co niosą nowy, świeży front w kraju przejmują ster
Lamusy jęczą na bitach, jakby mieli tampony w odbytach
Kondomy ty czytaj, w życiu prywatnym cioty twardziele na płytach
Hipokryci odziani w maski powiedz dlaczego chcą
Dźwigać standardy prawdy kurwy jebane, skoro nie mają nic wspólnego z nią
Żadnego flow nie mają, ale chcieliby nasze siano przytulić
Dlatego my tutaj musimy ich powybijać, żeby tą scenę odmulić
I kładzie chuja na nich każdy prawdziwy
Mówię o tych prawdziwych naprawdę, a nie tych prawdziwych na niby
Jak widzisz ich ksywy na plakatach - dzieciaku pluj
Wszystkim fakeom, hejterom, pozerom do dupy chuj
Mam już kilku typów do amputacji języków
Pod plakietką rapu robią komercje na przytup
Marni ex-raperzy, co chcą zgarnąć trochę kwitu
Kto wchodzi do gry? Rapu Ochrony Biuro
Z nami najlepsi raperzy, DJ'e i każde studio
Monitoring sceny w kraju, znamy każde gówno
Jesteśmy na bieżąco, bo rap to nasze podwórko
Nie dziw się, że wiem kim jesteś - rapu słucham w kółko
B.O.R., z ławki zrobiliśmy biurko
Bez podpisów na umowach, jesteśmy jedną spółką
I wspólne działamy na szkodę rapowych pudlom
Łowcy ułomnych MC, na luzie płyniemy na pętlach
Ty nie trafiasz na cykacz, płyniesz jak kadłubek na plecach
Jesteś naszym celem? To masz niezłego pecha
B.O.R. - podziemnego stylu sekta
Nie puszczaj moich płyt dzieciom, bo to nie mądre
To tak jak byś zostawił w żłobku do zabawy anakondę
Znów przekraczam normę, zrzucam na scenę bombę
To B.O.R dziwko i nie kojarz nas z rządem
Jeśli masz jakiś problem możesz ssać mi trąbę
Słabym amputuje łby otwieraczem do konserw
Jesteś jak Stevie Wonder za kółkiem trabanta
Krawężnik tak się śmiał, że zapomniał dać Ci mandat
Oto liryczny vandal, sadysta, zboczeniec
Ja krzywdzę tych, co krzywdzą polską scenę
Cenię w sobie prawdę, niosą nią jak Osho
A te pizdy bez skills'ów mnie po prostu nie znoszą
Pierwszy poziom Defcon gadkę mam jak teflon
Wszystkich wacków bez pokory na raz wciągam cewką
Na mnie mówią Necro, na Palucha Techno
A ja będę po nich cisnąć, aż wszyscy nie zdechną
Wjeżdżamy czarną furą pod biuro, naładuj broń, wyceluj w skroń
Wyceluj w B.O.R. - Bezczel, Paluch, Słoń
Skurwielu nie mamy klamy, strzelamy wersami
Naszprycowani rymami uśmiercamy
Kurwami rzucamy w nich, bo my tu, to te typy z B.O.R
Co niosą nowy, świeży front w kraju przejmują ster
Lamusy jęczą na bitach, jakby mieli tampony w odbytach
Kondomy ty czytaj, w życiu prywatnym cioty twardziele na płytach
Hipokryci odziani w maski powiedz dlaczego chcą
Dźwigać standardy prawdy kurwy jebane, skoro nie mają nic wspólnego z nią
Żadnego flow nie mają, ale chcieliby nasze siano przytulić
Dlatego my tutaj musimy ich powybijać, żeby tą scenę odmulić
I kładzie chuja na nich każdy prawdziwy
Mówię o tych prawdziwych naprawdę, a nie tych prawdziwych na niby
Jak widzisz ich ksywy na plakatach - dzieciaku pluj
Wszystkim fakeom, hejterom, pozerom do dupy chuj
Credits
Writer(s): Jakub Jan Gendzwill, Mateusz Wedrowski
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.