Diabel moj

Nie nauczono mnie paciorka
Nigdy nie byłem u spowiedzi
Więc od czupryny do rozporka
Niejeden diabeł we mnie siedzi

Prócz tych, co dbają o natchnienie
Samopoczucie i rozkosze
Szczególnie tego sobie cenie
Którego w kręgosłupie noszę

Tak mi usztywnił karku kręgi
Że mimo groźby i namowy
Ani kazanie, ani pręgierz
Nie zdoła mi pochylić głowy

Nie, żebym nie chciał! Wciąż zazdroszczę
Tym, co potrafią ujść zatraty
I łączą swe talenty owcze
W stada wzajemnej aprobaty

Przez to kalectwo - zdrowych ranię
Na pogodzonych ściągam biedę
Wszelkie zbiorowe pojednanie
Obracam w "jedność - minus jeden"

Ani nie bronię się pogardą
Ani nie brudzę się popiołem
Lecz będę żył i umrę - hardo
Chcąc nie chcąc - z podniesionym czołem

Jeżeli hardzi Stwórcę brzydzą
Niech mi odmówi odkupienia
Choć chyba mnie zrozumie, widząc
Że też samotnie trwa w przestrzeniach

Bo czym są moje grzechy małe
Gdy On pokornych ma - miliony
Rzadko Mu głowę zawracałem
I tylko - w imię odtrąconych



Credits
Writer(s): Jacek Kaczmarski
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link