Nana

Facet toczy kamień pod górę
Na kamieniu nie rośnie mech
Na ekranie ćwiczy kulturę
Smutna banda durniów trzech

Tańcem rozgrzane łydki
Złotą lycrą iskrzą się
Wkoło same chętne myszki
A już nas wygania cieć

A mnie nie chce się iść do domu
A mnie nie chce się wcześnie spać
Ja haruję pięć dni w tygodniu
Mam ochotę dziś czadu dać

Kumpel łyknął zachodnią furę
Osiem garów, klima i wtrysk
Gdy startował pod nocnym klubem
Słychać było jeden gwizd

Ogień pulsuje w żyłach
W gardło lejesz płynną stal
Nie zdążyłem wypić piwa
Kiedy barman zamknął bar

A mnie nie chce się iść do domu
A mnie nie chce się wcześnie spać
Ja haruję pięć dni w tygodniu
Mam ochotę dziś czadu dać

Człowiek musi się czasem wyluzować
Choćby wokół Tybet nagi był
Czasem trzeba trochę pobłaznować
By ten kamień wtoczyć na sam szczyt

Nie daj sobie przed nosem
Na skobel zamknąć drzwi

Bo nam nie chce się iść do domu
Bo nam nie chce się wcześnie spać
Harujemy pięć dni w tygodniu
I chcemy dziś czadu dać

Na na na na na na na na na
Na na na na na na na na
Na na na na na na na na na
Na na na na na na na na



Credits
Writer(s): Jan Jozef Borysewicz, Bogdan Olewicz
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link