Efekt Domina feat. VNM / Neile
Słuchaj co nawinę tu, jakieś liceum
Ma Ania, buzia czerwona tak jak Winnetou
Bo Marcin co w żartach, nie chce być vice
Z niej zgrywa się tu na fizyce znów
I się śmieją pierwszaki z Ani dalej na geografii
Nie dopierdalacie do niej, nie Marcin nie potrafi
Paru mówi na to końskie zaloty
Wtedy robiło się to wyłącznie bez floty
Mimo, że stary Marcina ma na koncie parę polskich złoty
Ona kończy kłopoty
Bo wyjebane miał na nauczycieli, co go uczyć chcieli
Dzwoni do matki Ani powód nowy
Do beki, z koleżanki z klatki, a jako jedyny miał telefon komórkowy
"- Dzień dobry, wie Pani, że córki dzisiaj w szkole nie ma?
- Ale jak to?
- No, nie było jej od rana
- Matko Boska!"
W całej klasie, takie czasy, kurwa pamiętacie?
Ania mówi do niego "Marcin złamasie, jesteś draniem"
I płacze: "Mam przesrane na chacie"
W szkole film jak co dzień, belfer żuje zęby jakby był na głodzie
"Ciszej tam z tyłu, mówię serio
Bo kartkówkę jeszcze dziś wam zrobię!"
W ten czas na drugim końcu miasta
Z piskiem wyjechała z korku matka
Ani, do sekretariatu dzwoniła, ale nie została wzięta w dłoń słuchawka
Bije serce, jest prawie przy szkole
Parę minut temu zadzwonił dzwonek
I Ania z plecakiem wybiegła na pasy
Na nich jej matka nie wyhamowała to koniec
W pociągu do Warszawy, gdzie premierę miał wtedy Kartky
Zmęczony po pracy, 12 lat później, do domu wracał Marcin
Coś martwi go bardzo, sam znasz dziś to bagno
Powiedz, cumulusem myśli w głowie
Ciężko je wyczyścić w sobie
Marcin próbował medytacji, chcąc wyjść zza ostrej biedy matni
Ale głowa Marcina wtedy się martwi, roztrząsa kto nie miał kiedyś tam racji
Z tatą nie gada od zeszłych wakacji
Za to jego auta wciąż mija nowe
Mieć jedno z nich to by rozwiązało wszystkie jego kłopoty finansowe
Jego mina teraz mówi wszystko
Żona nienawidzi tego mętnego wzroku
Mijał czas, już jej się przywykło
Zawsze byli razem, co z tego, że z boku
Przeczy wszystkiemu i wszystkim
Idą pod ręką po leki na uszczerbki
Rodzina napsuła im krwi w tym, pomiędzy sobą jak Motecchi i Capuleti
Wciąż wystawiani na próbę, tragiczny spektakl, odkąd ona
Otworzyła oczy i go zobaczyła w szpitalu gdzie trafiła potrącona
Bo Ania to ona, żona Marcina, przeżyła tamten tragiczny wypadek
Marcin do niej jedzie ona powie że jest w ciąży
Sorry V zabijemy ją innym razem
Ma Ania, buzia czerwona tak jak Winnetou
Bo Marcin co w żartach, nie chce być vice
Z niej zgrywa się tu na fizyce znów
I się śmieją pierwszaki z Ani dalej na geografii
Nie dopierdalacie do niej, nie Marcin nie potrafi
Paru mówi na to końskie zaloty
Wtedy robiło się to wyłącznie bez floty
Mimo, że stary Marcina ma na koncie parę polskich złoty
Ona kończy kłopoty
Bo wyjebane miał na nauczycieli, co go uczyć chcieli
Dzwoni do matki Ani powód nowy
Do beki, z koleżanki z klatki, a jako jedyny miał telefon komórkowy
"- Dzień dobry, wie Pani, że córki dzisiaj w szkole nie ma?
- Ale jak to?
- No, nie było jej od rana
- Matko Boska!"
W całej klasie, takie czasy, kurwa pamiętacie?
Ania mówi do niego "Marcin złamasie, jesteś draniem"
I płacze: "Mam przesrane na chacie"
W szkole film jak co dzień, belfer żuje zęby jakby był na głodzie
"Ciszej tam z tyłu, mówię serio
Bo kartkówkę jeszcze dziś wam zrobię!"
W ten czas na drugim końcu miasta
Z piskiem wyjechała z korku matka
Ani, do sekretariatu dzwoniła, ale nie została wzięta w dłoń słuchawka
Bije serce, jest prawie przy szkole
Parę minut temu zadzwonił dzwonek
I Ania z plecakiem wybiegła na pasy
Na nich jej matka nie wyhamowała to koniec
W pociągu do Warszawy, gdzie premierę miał wtedy Kartky
Zmęczony po pracy, 12 lat później, do domu wracał Marcin
Coś martwi go bardzo, sam znasz dziś to bagno
Powiedz, cumulusem myśli w głowie
Ciężko je wyczyścić w sobie
Marcin próbował medytacji, chcąc wyjść zza ostrej biedy matni
Ale głowa Marcina wtedy się martwi, roztrząsa kto nie miał kiedyś tam racji
Z tatą nie gada od zeszłych wakacji
Za to jego auta wciąż mija nowe
Mieć jedno z nich to by rozwiązało wszystkie jego kłopoty finansowe
Jego mina teraz mówi wszystko
Żona nienawidzi tego mętnego wzroku
Mijał czas, już jej się przywykło
Zawsze byli razem, co z tego, że z boku
Przeczy wszystkiemu i wszystkim
Idą pod ręką po leki na uszczerbki
Rodzina napsuła im krwi w tym, pomiędzy sobą jak Motecchi i Capuleti
Wciąż wystawiani na próbę, tragiczny spektakl, odkąd ona
Otworzyła oczy i go zobaczyła w szpitalu gdzie trafiła potrącona
Bo Ania to ona, żona Marcina, przeżyła tamten tragiczny wypadek
Marcin do niej jedzie ona powie że jest w ciąży
Sorry V zabijemy ją innym razem
Credits
Writer(s): Jacek Palkiewicz, łukasz Dudek, Tomasz Lewandowski
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
Other Album Tracks
- Intro feat. DJ Flip
- Albo Oni Albo My feat. Bonson / DJ Ace
- Cel Pal I feat. Pyskaty / Rahim / ZdunO / Rover / Oxon / Hukos
- Portret Psychologiczny feat. Filipek
- Jeden Krok feat. Solar / Białas
- Efekt Domina feat. VNM / Neile
- Metka feat. B.R.O
- Nowe Stare Pokolenie feat. Bedoes / Deobson / Danny
- Ostatnia Szansa feat. Bonson / Kuba Knap / Masia
- Może feat. Komil
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.