Bajk

Siada odcinek szyjny kręgosłupa od pochylania się nad smartfonem
Na mieście niezła dupa albo jak zwał korek
Osobistości zmęczone, złe przez monotonię, tak, że ojej
I już prędzej ja poczuję winny się niż one?

Do busa wpada uśmiechnięty ziomek
Wzbudza w tobie coś w rodzaju niechęci
Zbywa to, bo dla niego to jest niezbyt
A ty i ci smutni pacjenci to dla niego tło jest, nie takie fejsbukowe

Wszystkie znaki na niebie mówią podnieś głowę
Ale w necie sugerują, że to nie jest mądre, zdrowe
Gdy ty witą na tablecie, on jak Corleone
Zapierdala bo od zawsze mówią nam nie wolno, co nie?

Ooo, to takie groteskowe
Unikaj krzywych czynów, jakie to proste w słowie
Ziomie określ może cel, żaden przymus
Jak nie umisz patrz się na mnie, ja całkiem to dobrze robię, ej

Jadę bajkiem wśród korków w celu kupienia bolków
W celu zrobienia trochę bolków, jakie to bezcelowe
Ale odpuść wyrokowania, sądów
Jak chcesz to siądź tu, a jak nie chcesz to nie

Może to nałóg i nieważne
Odczuwam twój wzrok na mnie gdzie nie patrzę
Jak robisz to jak ja, się nie nazwiesz chuderlaczkiem
Nawet pośród panów, co przedawkowali twaróg i serwatkę

Jestem jak nikt w walce, jak dasz hit to tańczę
Jak Sturridge po bramce albo trzeba podnieść się
Jak w 05' LFC, po 0,5 butelce

I to takie bezcelowe, chyba to wykreślę jak w grafik popatrzę
Zrób sobie przerwę już od bycia chujowym
Na bycie w czymś dobrym, silnym, szybkim
Jak Krzysztof z zespołu Orły

Latać za pięćset plus? Bramkostrzelności ujmijmy
Tu całe osiedle składa wniosek, czeka na wylądowanie
Ziomek Neoplanem dawno już dojechać miał, interes ubić
A jak nas za to nie lubisz

To miłego za to nielubienia nas, ja w tym czasie
Wracam bajkiem do domku, w celu zwinięcia bolków
W celu zrobienia trochę bolków, jakie to bezcelowe
Ale odpuść wyrokowania sądów
Jak chcesz to siądź tu, a jak nie chcesz to nie

I gra nam pięknie harmonija
Wrzućmy coś na ruszt, nie ufam tym co odmawiają grilla
Girls, nie szukać wymówek lecz śmiało wbijać
Boye, weźcie bojowe nastroje na bok, chillout

Jadę rowerkiem pod fontannę poczytać książkę
A w przerwie zagryzam jointa jonagoldem
Bajecznie mieć całą resztę i całą atencję
W końcóweczce, bo dla mnie to jest śmieszne, ciągle

Jak konsekwentnie robisz coś, wychodzi coś, aha
Jak dobrze jebnie to ci będzie mnożyć sos, aha
A szprychy to ci będą robić coś, aha
I wychodzą bez śniadania, bez buziaka

Czujesz się madafaka wychodząc z patoli w średnią
Wisz? czujesz że latasz, pół metra ponad ziemią
Ty idziesz po swoje, na całego, na full ekran
To whatever czy ze skrętem, czy bez skręta, lecz nie rowerową ścieżką plis

I nie spinam się to nie spinning
A czasem mam dętkę bowiem, czasem mocniej depnę sobie
Bo ktoś jeszcze weźmie moje, a tego nie zdzierżę, o nie
Bywa pięknie w peletonie, ej lecz może byśmy tak go wyprzedzili?

Lecę jak Pan Kleks moi mili
Popatrz na tę brodę
Mówią mi, "Zejdź na ziemię, chłopię"
Obcinają mnie i są źli jak golarz Filip



Credits
Writer(s): Michal Sosnowski, Adrian Nowak
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link