On I Ja (Live)

Nie pamietam w jakim miescie,
bo minelo od tej chwili pare lat
Z racji lokalnego swieta,
zabawiano sie na rynku wrózba z kart.

Mego ojca podkusilo,
zeby talie tez przelozyc raz i dwa
I Cyganka wywrózyla,
ze bedziemy zyc podobnie
On i ja.

Z diametralnie róznych ksiazek
bral sie obraz naszych dazen.
Mój, to miec przy sobie czasem kilka stów.
On zas ciagnal do podróznych
co w kieszeniach do dna próznych
zamiast chleba
niosa wielki bochen slów.
Tak wiec dzielac sie na przemian,
obietnica i marzeniem
Sprawiedliwie, po Bozemu,
kes na dwa.
Po dzis dzien bez powodzenia
wedrujemy wspólna droga
On i ja.

Kiedy w swiecie piekne domy
dla nas tylko jakis komin,
cieply kat
Kiedy innym w krag fanfary
nam nad kuflem uscisk spracowanych rak.
Tak, wiec, kiedy wedrujemy
przez Cyganow skojarzeni talia kart,
to jestesmy tacy biedni
jak ten postny chleb powszedni
On i ja.



Credits
Writer(s): Krzysztof Antoni Daukszewicz
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link