Opowieści Z Krypty (feat. Quebonafide, Borixon & Kizo)

Raz dwa, raz, dwa
Raz, raz (uh, aa)
RPK, RPK
Opowieści z krypty
(WOWO on the beat)
Jedziemy

Jak byłem dzieckiem, bałem się duchów
Bałem się grobów i kościotrupów (taa)
Mama się śmiała, mówiła: "Synu, nie bój się duchów
Tylko przygłupów, co bez skrupułów
Zrobią ci krzywdę" (aah)
Człowiek potrafi zmienić się w bydlę
Czasami zwierzę ma więcej serca
Niż jakiś kurwa pedofil morderca (jebać kurwę)
To się potwierdza w życiu, bo już to oblicze śmierć ma
Jak w dziewięćdziesiątych ćwierć gram
Niejeden ćpał i przegrał (przegrał)
Dobrze pamiętam zombie na klatce, zwinięte srebra (tszz)
Musiał zajebać z portfela matce, żeby przyjebać (Brauna)
Kiedyś w Warszawie mieliśmy koszmar na jawie (na jawie)
I nadal go mamy, do soli podobny badziew
Dzieciaki po nim (co? co?) wyskakują z okien (z okien, z okien)
Wieszają pętlę (aah) nakirani prochem
Przeklęte czasy przeklętej masy ciemnej
Teraz technika tak w bani kiwa, że sama puszcza lejce
Kosa w otrzewnej to przy tym pikuś
Pomyśl przez chwilę, coś taki schizuś?
Piorą ci głowę jebane świry
Wejdą ci w krwiobieg niczym wampiry

Bo to miasto jest jak Transylwania
Ludzie tutaj słyną z zabijania (braah)
Pasji, czasu, sentymentów
Myślę wyciągając moje stare Vansy z prania
O tym jak byliśmy życia głodni
A dzisiaj co drugi typ jak zombie
Wkłada z rana zmechacony garniak
Żeby mieć za co ogarniać eco kombi (eej)
(Wrumm, wrumm, wrumm, wrumm) a ja lęki, fazy, stres
I to jest najgorsze jak sześć razy sześć
Jadę Mercem, kajdan i dres
Bo nie jestem Majdan, czy Jazz
Choć goni mnie tłum paparazzi dookoła
Jak kiedyś za gnoja
Jak kiedyś za gnoja mnie gonił ten pies

Nocami dzwonią wampiry
Lepiej tu być jak Dracula
Opowieści z krypty
Ja się za bardzo nie wczuwam (nie, nie, nie)
Coś ty taki sztywny?
Tego nie zmiecie piguła
Witamy w szarym grobowcu (nie, nie, nie)
Beton, nie piękna Laguna

W tym mieście zawsze leje się jucha
I zawsze znajdzie najebany w trupa
Temat rzeka, przestawiona żuchwa
Potem w domu przypalona zupa
Za brak szacunku do własnych kobiet
Ciężko wbijam w tych kozaków fiuta
To miasto spędza sen z powiek
I nie śpi tu zombie cała grupa
Thriller gorszy niż Jackson, ściero
Reżyseria lepsza niż Romero
Opowieści z krypty, nie bój się tych duchów
Kłębią się jak dym z buchów
Kręcą jak w noc żywych trupów
Zamieniają w popiół jak ramka szlugów
Znikają, zostaje kupka ciuchów
Gdy pojawia się ktoś po odbiór długów

Gdy tylko chciałem spać, wypoczęty wstać, dalej zarabiać
Wokół o tańce i hałas było, jakby trwał wieczny Mardi Gras
Wpadłem w te sidła
Nawet nie miałem zegarka (nie, nie, nie), nie liczyła się pora dnia
Już tam nie wracam, choć otwarta krypta
Do dziś głowę składam jak Frankenstein (w całość)
Wydostać się z grobu?
Nie licz na pomoc podczas wspinania (nie, nie, nie, nie)
Nie tylko w kręgu widziana samara, sumienie domaga się prania
Ludzie potrafią mieć kilka masek, traktują to jako zmiana
Na co dzień studentka Ania
W nocy ci drzwi otwiera jako burdel mama (ha, ha)
Pod klatkę na fajka, stoi Astra czarna
Myślałeś, że znowu Uber, w ramię puka kryminalna
Wydawało się, że profesja tajna
Się slizgać uliczna sztuka
Horror, że w toku sprawa karna
Anonim rozliczy, ta wredna suka (karma)

Nocami dzwonią wampiry
Lepiej tu być jak Dracula
Opowieści z krypty
Ja się za bardzo nie wczuwam (nie, nie, nie)
Coś ty taki sztywny?
Tego nie zmiecie piguła (nie, nie, nie)
Witamy w szarym grobowcu
Beton nie piękna Laguna
Nocami dzwonią wampiry
Lepiej tu być jak Dracula
Opowieści z krypty
Ja się za bardzo nie wczuwam
Coś ty taki sztywny?
Tego nie zmiecie piguła (nie, nie, nie)
Witamy w szarym grobowcu
Beton nie piękna Laguna



Credits
Writer(s): Kuba Grabowski, Krystian Silakowski, Tomasz Wit Borycki, Patryk Oskar Wozinski, Wojciech Paulewicz, Oliwier Artur Roszczyk
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link