Jak mam żyć?

Gaśnie światło, wszyscy wyszli, zostaję ja i natłok myśli
Na zegarku parę minut po pierwszej
Jak znudzi mi się rap, znowu będę pisał wiersze
Co mnie moda, piszę o tym, co dotyka
Moi ludzie po rozwodach, moi ludzie po odwykach
Krótka droga, z porodówki do kostnicy
Przyszedłem na świat nagi i odejdę z niczym
Wszyscy dookoła chcą wypchać portfele

A ja gdzie nie spojrzę widzę marność jak Kohelet
Składam się z rozbitych części jak witraż
Prędzej się skaleczysz niż ze mną wygrasz
Psycholog mi mówił, "Nie jesteś sam na świecie"
A że kosztował dwie paki, to co miał powiedzieć?
Nikt nie ma gotowej odpowiedzi
Gdy umiera nadzieja, rodzą się poeci

Nie mów mi jak mam żyć
Bo ja dobrze wiem jak i co
I nie pomoże mi już nikt
Jak nie pomogę sam sobie, sobie, sam sobie, sobie
Nie mów mi jak mam żyć
Bo ja dobrze wiem jak i co
I nie pomoże mi już nikt
Jak nie pomogę sam sobie, sobie, sam sobie, sobie

Znowu utwierdzam w przekonaniu się, że mało, co jest pewne
Brat już nie jest bratem, chociaż wydziargane BSNT
Nic poza tym, nic, chociaż drogi takie kręte
Ktoś przynosi mamie kwiaty, ktoś wynosi mamie rentę
Płynie czas, nie wiem ile mi zostało lat
Kilku ludzi już odeszło, ale ciągle żyją w nas
Wiele ran i potyczek, ale nic nie stało się
Idę tam, wiele dróg, choć tak jeszcze mało wiem, ja

Żyje w zgodzie z sobą, przez to może sporo wskóram
No i pewnie przez te wersy chcą mnie robić koło pióra
Jedni toną w wódzie, drudzy toną w długach
Jedni wolą kupić furę, drudzy ją wolą zajumać, ty
Przydałaby się tu finezja i polot
Tu jak sam se nie weźmiesz to inni ci zabiorą, wiesz
Jak porównać geniuszy i amatorkę
Jedni stwarzają pozory, drudzy tworzą historię

Nie mów mi jak mam żyć
Bo ja dobrze wiem jak i co
I nie pomoże mi już nikt
Jak nie pomogę sam sobie, sobie, sam sobie, sobie
Nie mów mi jak mam żyć
Bo ja dobrze wiem jak i co
I nie pomoże mi już nikt
Jak nie pomogę sam sobie, sobie, sam sobie, sobie

Za pięć pierwsza nikt nie przyszedł, przykre w kurwę
W szafce miałem jakieś prochy, dziś nie usnę
Myślę chuj w te znajomości, klnę jak dureń
A jak znudzi mi się rap to se znowu przedawkuję
Się nie zesraj, masz tu powód, pisz, że beksa
Pół branży pierdoli o tym samym, ty mnie skreślasz
Żyje w wymyślonym świecie i wiesz gdzieś mam
Co mówią o mnie śmiecie, dopóki piszę, chęć mam

Żyć, co wieczór po jednej tabletce
A jak zapiję ją drinkiem, świat wygląda najpiękniej
W hotelowym oknie palę szluga i się trzęsę
Wybieram do niej numer, szybko zanim się rozkręcę
Albo zanim się rozsypie, ale wiesz
W sumie się nie rozkręcę, zanim nie posypiesz
I to jest błędne koło, i to jest piękne ponoć
Jak patrzysz z boku, ale mnie już trochę mięśnie bolą
Ty, powiedz im, niech nie pierdolą już



Credits
Writer(s): Filip Diesendorf-krause, Damian Kowalski, Kamil Zalewski
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link