Czekodżem

Hej latina mama
Wywrócę twój świat do góry jak flaki banana
Owocnie się zapowiada
Chmury nad nami ale, coś nie zaczyna padać
Oj kapryśna mała
Też se przyjeb bucha kiedy dopamina spada
Szybko zachodzi ta zmiana
Jak z ich buziaków na "hej", na ich fucki na "nara"

Między tym hejem a fuckiem
Piszą się piękne dzieję, staję się coraz większym dzieciakiem
Wolność ma atuty i mimo ich znajomości
Po coś się schodzimy i rzucamy, wciąż tego nie łapię
I tak stało się to coś z niczego
Jakimś cudem zaufałaś, pomimo "placebo"
He, zaufałaś pomimo idiotki
A to spory kredyt bez żadnej pewności, że spłacę go
Sram na modę, za ten pieniądz baty wypalam jak nero
Wiesz, lubię kolory, wiedz, nie mam nic do szarego
Właśnie taki mogę być dla tamtych kopii
Lecz dla ciebie chciałem się wyróżniać jak ciuszkiem Libero
Ty nie widziałbyś w tej roli jej i jego
Nasz porządek i woń zmieniamy w burdel i fetor
Heee i poczułem coś na kształt miłości
A chciałem cię tylko dotknąć jak kumpel igiego

Hej latina mama
Wywrócę twój świat do góry jak flaki banana
Owocnie się zapowiada
Chmury nad nami ale, coś nie zaczyna padać
Oj kapryśna mała
Też se przyjeb bucha kiedy dopamina spada
Szybko zachodzi ta zmiana
Jak z ich buziaków na "hej", na ich fucki na "nara"

Między tym fuckiem a hejem
Staję się większym dziwakiem i dziadzieję
Wczoraj mnie kusiły grzeszki i w dużej ilości
A dziś może skuszę się na odpuszczenie
Może nie wyglądam jak najpiękniejsze ze stworzeń
Choć ona dla mnie jak bogini, bardziej doceniam jej środek
Kiedyś nie wiedziałbym jak nas niby miałbym złączyć
A dziś zobacz, zmiksowani zakręceni jak czekodżem
Spotkasz nas w przetworze
Z owoców poczynań z naszych zawiłych przeszłości
Oby moje nie zabiły tego co z nią właśnie tworzę
Choć to zwykle kwestia cierpliwości, nie raz chwilki
Czemu o tym nie mówiłeś panie psorze
Jak się hamować, tu na tych imprezach licznych
Więc się uczę dorosłości
Nim zmieni buziaki na "hej", w faka na "do niedozobaczenia nigdy"

Hej, hej
Hej latina mama
Wywrócę twój świat do góry jak flaki banana
Owocnie się zapowiada
Chmury nad nami ale, coś nie zaczyna padać
Oj kapryśna mała
Też se przyjeb bucha kiedy dopamina spada
Szybko zachodzi ta zmiana
Jak z ich buziaków na "hej", na ich fucki na "nara"

No i tak jest z tą miłością
A jak wyglądałby twój wymarzony chłopak?
Przystojny, bez okularów, żeby lubił pizzę, żeby zawsze pomagał
I by rozmawiał chętnie
Ja nie lubię chłopaków
Żeby na 100% był szczery ze mną no i żeby też mnie kochał za to kim jestem
A nie, że mam pieniądze
Byłaś już kiedyś zakochana?
Dwa razy
No i co to jest za uczucie?



Credits
Writer(s): Adrian Nowak, Edgar Lukasz Antoniewicz
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link