Heban

Czarne myśli jak Heban
Może wiatr je przewieje, jak cumulusy z nieba
Wciąż tu niewiele trzeba, by upaść lub skończyć, jak jakiś degenerat
Jakoś się niewiele zmienia
Gdy patrze w ludzkie oczy, które nie chcą wyjść z cienia
Kto by oczekiwał przemian, skoro łatwiej im oceniać
A odwagi w nich nie ma

Płynę od lat sam na opuszczonym statku
Łatwo zgubić się, nic nie wyznacza szlaku
Przecinają wodę tylko klucze ptaków
Całe życie szukam nieistniejącego skarbu
Ludzie niczym wraki rozpadających się masztów
Życie kurwa ciężkie, to ja niosę na swym karku
Łatwo gardzić, jeśli nie dał nikt przykładu
Trudno jеst pomóc, jak się odczuło zawód
Się czuje, jak szaleniec, w otoczеniu tych kukiełek
Nimi już kieruje tutaj tylko strach
Świat zmienia się w Abderę
Wieczny wyścig po karierę
Jakby wszyscy nieświadomi wpadli w trans, jee
Swą nadzieję karmię, nawet gdyby życie mówiło mi pas
I tak łatwo nie poddam się, choć kolory często pozbawione barw

Świat to ściema
I zaciska się jak szczęka Bulteriera
Kiedy krzyczysz o pomoc
Bezlitosne czarne dni
Kiedy tulimy ten syf
Zaciskamy pięści co noc
Przeważnie bywa, że my w samotności
Czasem też musimy, trochę ziomek tutaj tonąć
A gdy spełniamy swoje sny
Czasem mordo tak jak ty
Wstaję, choć czuje samotność

To co złe, nie ima się już dawno mnie
Ten zły sen, zatonął z tamtą tratwą
Wiem już jak to zrobić, łapię tlen i oddycham
Zasypiam, jakby nie było dobrze jest, jakby ktoś pytał
Zegar tyka, a z nim czas o poranku
Systematyka dnia każdego, dodaje mu w żagle wiatru
Rośnie drzewo, kształt nabiera formy
Musi swoje przejść, żeby ktoś mógł zebrać z niego plony
Tony słów, słów tony, nie naruszy go
Nie połamie mu gałęzi, ono co dzień zdwaja moc
Żaden sztorm, suszę przetrwamy każdą
Zgubi Cię ludzki błąd, splot mocniejszy niż carbon
To ja i moje myśli
To ja i moi bliscy
Nie ma zbyt wielu, ale nie ilość, jakość się liczy
W ciszy zasłuchany w takty
Nabieram siły jak ty
Na kliszy tylko czas na chwilę zastygł
Nie masz nic do powiedzenia
W momencie zwątpienia
Głos sumienia, waży twój los z cienia
Cię wyprowadzi albo wepchnie, gdzie twoje miejsce
Chcesz czy nie, odbierzesz życiową lekcję

Świat to ściema
I zaciska się jak szczęka Bulteriera
Kiedy krzyczysz o pomoc
Bezlitosne czarne dni
Kiedy tulimy ten syf
Zaciskamy pięści co noc
Przeważnie bywa, że my w samotności
Czasem też musimy, trochę ziomek tutaj tonąć
A gdy spełniamy swoje sny
Czasem mordo tak jak ty
Wstaję, choć czuje samotność

Chciałbym być twardy jak skała
Unosić na barkach więcej niż moja mama
Nauczyć doceniać, kiedy życie nagradza
No i umieć też przeżyć, kiedy miesza mi w planach
Na ten moment, nie umiem trzeźwo patrzeć od rana
Gdy wita mnie dzień, wita mnie nowa rana
No i nie gadamy o tym, bo mi wstyd się przyznawać
Co by działo się ze mną gdyby los wyprowadził teraz atak

Liczę na farta, wciąż liczę na farta
Pech mnie nie oszuka, już mam na niego haka
Twarde nasze maski, jak szkło na balustradach
Więc kiedy pęka w części, lecę w dół już bez oparcia
Joł, fizyka masy, mojej duszy dawno nie ogarnia
Ciężko kiedy trzeźwo, lekko kiedy nie ogarniam
Prędkość czuje tylko wtedy, kiedy spadam
No a twardość sprawdzam każdym uderzeniem o asfalt

Ciężko mówić o słabościach, w świecie Instagrama
Charakteru jeszcze nie da się ocenić w gwiazdkach
Twoje życie twarde, jakbyś betonem się zalał
Ale kropla deszczu sprawia, że fundament niedomaga
I ja też tak mam, nie będę udawał
Wszyscy w końcu tu oślepną od światła
Nagle stopi się pancerz, który wady osłaniał
I zobaczą jaka twarda do zgryzienia prawda

Świat to ściema
I zaciska się jak szczęka Bulteriera
Kiedy krzyczysz o pomoc
Bezlitosne czarne dni
Kiedy tulimy ten syf
Zaciskamy pięści co noc
Przeważnie bywa, że my w samotności
Czasem też musimy, trochę ziomek tutaj tonąć
A gdy spełniamy swoje sny
Czasem mordo tak jak ty
Wstaję, choć czuje samotność

Świat to ściema
I zaciska się jak szczęka Bulteriera
Kiedy krzyczysz o pomoc
Bezlitosne czarne dni
Kiedy tulimy ten syf
Zaciskamy pięści co noc
Przeważnie bywa, że my w samotności
Czasem też musimy, trochę ziomek tutaj tonąć
A gdy spełniamy swoje sny
Czasem mordo tak jak ty
Wstaję, choć czuje samotność



Credits
Writer(s): Mateusz Michal Przybylski, Kacper Orlikowski, Lukasz Filip Sak, Filip Lukasz Maciejowski
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link