Kochasz
Za oknem wiatr, noc spowija okolicę
Chyba się przejdę, zawijam w kieszeń dychę
Bluza gruba, zapalniczka, resztka fajek
Jak mnie ktoś spyta, odpowiem, że nie palę
Może się przejdę pod twoim oknem
Pamiętam, myśleliśmy, że to trwały związek
Ja pierdolę jak wieje i jeszcze ta mżawka
Dobra, zarzucam kaptur i jazda
Idę przed siebie przez ulice ciemne
Lubię ten klimat, rejony posępne
W oddali światła, cywilizacja tych co się śpieszą
Poukładane życie mają, niech się cieszą
Gdzieś tam pośród świateł jest twoje okno
Twój pokój, te same mеble, ściany - podobno
Moje zdjęcie możе też masz gdzieś jeszcze
Możesz je skasować, więcej nas nie będzie
Mijam typów co pogoda im nie straszna
Palą skręty wyrzeźbione pod zastaw
Zbliżam się do twojego domu
Chyba przestaje padać, miło byłoby pogadać
W oknie widzę kręci się obca osoba
Może miłość nowa, nie będę świrować
Może to twoi starzy, kit z tym, idę dalej
Było, minęło i niech tak zostanie
Kochasz kogoś u kogo nie masz szans
I wmawiasz sobie, że to zmieni czas
Robisz wszystko dla swojej miłości
A ta miłość ma na Ciebie wyjebane po całości
Jesteś jak więzień, tylko się wkurzasz
Dobre sprawowanie, a agonia się przedłuża
To trochę jak nieszczelny respirator
Podtrzymuje cię przy życiu, po cichu zabijając
Nad tą rzeką siadaliśmy wiele razy
Nikt z nas wtedy nie przypuszczał co się zdarzy
Rzucaliśmy kamieniami, paliliśmy blanty
Niech chuj strzeli cały Twój romantyzm
I te wszystkie kłamstwa, że nikt mnie nie zastąpi
Przyjdzie taki dzień, że jeszcze mnie wspomnisz
Usłyszysz o mnie i Ciebie to zaboli
Żegnaj kochanie i baw się do woli
Mój pieprzony świat ma tylko jedną z wad
A ja nie wiem jak to ogarnąć brat
(To ogarnąć brat, to ogarnąć brat, to ogarnąć brat)
Już nie pada, niebo czyste jak wtedy
Dobra, nieważne - popadliśmy w niebyt
Miłości nie ma, jeszcze tylko zjaram
Zobaczę co w necie i idę spać, nara
Kochasz kogoś u kogo nie masz szans
I wmawiasz sobie, że to zmieni czas
Robisz wszystko dla swojej miłości
A ta miłość ma na Ciebie wyjebane po całości
Jesteś jak więzień, tylko się wkurzasz
Dobre sprawowanie, a agonia się przedłuża
To trochę jak nieszczelny respirator
Podtrzymuje cię przy życiu, po cichu zabijając
Kochasz kogoś u kogo nie masz szans
I wmawiasz sobie, że to zmieni czas
Robisz wszystko dla swojej miłości
A ta miłość ma na Ciebie wyjebane po całości
Jesteś jak więzień, tylko się wkurzasz
Dobre sprawowanie, a agonia się przedłuża
To trochę jak nieszczelny respirator
Podtrzymuje cię przy życiu, po cichu zabijając
Chyba się przejdę, zawijam w kieszeń dychę
Bluza gruba, zapalniczka, resztka fajek
Jak mnie ktoś spyta, odpowiem, że nie palę
Może się przejdę pod twoim oknem
Pamiętam, myśleliśmy, że to trwały związek
Ja pierdolę jak wieje i jeszcze ta mżawka
Dobra, zarzucam kaptur i jazda
Idę przed siebie przez ulice ciemne
Lubię ten klimat, rejony posępne
W oddali światła, cywilizacja tych co się śpieszą
Poukładane życie mają, niech się cieszą
Gdzieś tam pośród świateł jest twoje okno
Twój pokój, te same mеble, ściany - podobno
Moje zdjęcie możе też masz gdzieś jeszcze
Możesz je skasować, więcej nas nie będzie
Mijam typów co pogoda im nie straszna
Palą skręty wyrzeźbione pod zastaw
Zbliżam się do twojego domu
Chyba przestaje padać, miło byłoby pogadać
W oknie widzę kręci się obca osoba
Może miłość nowa, nie będę świrować
Może to twoi starzy, kit z tym, idę dalej
Było, minęło i niech tak zostanie
Kochasz kogoś u kogo nie masz szans
I wmawiasz sobie, że to zmieni czas
Robisz wszystko dla swojej miłości
A ta miłość ma na Ciebie wyjebane po całości
Jesteś jak więzień, tylko się wkurzasz
Dobre sprawowanie, a agonia się przedłuża
To trochę jak nieszczelny respirator
Podtrzymuje cię przy życiu, po cichu zabijając
Nad tą rzeką siadaliśmy wiele razy
Nikt z nas wtedy nie przypuszczał co się zdarzy
Rzucaliśmy kamieniami, paliliśmy blanty
Niech chuj strzeli cały Twój romantyzm
I te wszystkie kłamstwa, że nikt mnie nie zastąpi
Przyjdzie taki dzień, że jeszcze mnie wspomnisz
Usłyszysz o mnie i Ciebie to zaboli
Żegnaj kochanie i baw się do woli
Mój pieprzony świat ma tylko jedną z wad
A ja nie wiem jak to ogarnąć brat
(To ogarnąć brat, to ogarnąć brat, to ogarnąć brat)
Już nie pada, niebo czyste jak wtedy
Dobra, nieważne - popadliśmy w niebyt
Miłości nie ma, jeszcze tylko zjaram
Zobaczę co w necie i idę spać, nara
Kochasz kogoś u kogo nie masz szans
I wmawiasz sobie, że to zmieni czas
Robisz wszystko dla swojej miłości
A ta miłość ma na Ciebie wyjebane po całości
Jesteś jak więzień, tylko się wkurzasz
Dobre sprawowanie, a agonia się przedłuża
To trochę jak nieszczelny respirator
Podtrzymuje cię przy życiu, po cichu zabijając
Kochasz kogoś u kogo nie masz szans
I wmawiasz sobie, że to zmieni czas
Robisz wszystko dla swojej miłości
A ta miłość ma na Ciebie wyjebane po całości
Jesteś jak więzień, tylko się wkurzasz
Dobre sprawowanie, a agonia się przedłuża
To trochę jak nieszczelny respirator
Podtrzymuje cię przy życiu, po cichu zabijając
Credits
Writer(s): Maciej Bartlomiej Kielar
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2025 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.