Nie bierz (ze mnie przykładu)

Gdy byłem małolatem, piłem, ćpałem, kradłem
W piwni starszej pani trzymaliśmy trawkę
Mój rap to jebany zbiór mych wyznań
Do czegoś kurwa ci się przyznam
Do czegoś ci się przyznam, przyznam
Miałem w życiu sporo wyzwań, wyzwań
Nad blokami lata dron, dron, dron, dron, dron
Ale nie wie gdzie my som, som, som, som, som
Do czegoś ci się przyznam, przyznam
Ciągle jara mnie łatwizna
I blizn mam w chuj od tego środowiska
Byku, byku, byku, uważaj, żeby melanż się nie skończył w psychiatryku

Miałem ziomów co huśtali się przez te proszeczki
Odpalali granat wpierw odgryzając zawleczki
Nieraz ćpałem z tymi, co już są pod glebą, glebą
Większość z moich ziomów siedzi se za miedzą, miedzą
A ja siedzę tu, łapie nielegalny buch
Pracuję za czterech, a sorcików wypalam za dwóch
Szanuję za łup, szanuję za ruch
Kupię nowy ciuch, kupię nowy but
Stary Zeciak, ale młody bóg
Nienawidzę siedzieć w miejscu
Jestem jak jeden z miliona, nie jeden z dziesięciu
Twoich płyt nie słucham, ale podeślij mi proszę (weź podeślij)
Mój ziomal będzie z czego kurwa miał wciągać proszek
Do ziomów nie na loże, a więc się nie wożę
I wyjmę kurwa sporo więcej aniżeli włożę
Nie sraj się małolat, no bo możesz ssać mi wersem
Od dawna pracuję na to gdzie jestem
Me miasto: Kielce!

Gdy byłem małolatem, piłem, ćpałem, kradłem
W piwni starszej pani trzymaliśmy trawkę
Mój rap to jebany zbiór mych wyznań
Do czegoś kurwa ci się przyznam
Do czegoś ci się przyznam, przyznam
Miałem w życiu sporo wyzwań, wyzwań
Nad blokami lata dron, dron, dron, dron, dron
Ale nie wie gdzie my som, som, som, som, som
Do czegoś ci się przyznam, przyznam
Ciągle jara mnie łatwizna
I blizn mam w chuj od tego środowiska
Byku, byku, byku, uważaj, żeby melanż się nie skończył w psychiatryku

Jak byłem małolatem lubiłem rozróbę
Próbować narkotyków i pić tanią wódę
Że się nie wykoleiłem to było cudem
Bo złe pomysły dojeżdżały mnie jak Uber
Chuj mnie obchodzi co sądzi o mnie twój ziomal
Moja muzyka to nie jest pomidorowa
Nie musisz lubić mnie ani jej, więc se schowaj
Te swoje grosze pięć, możesz mnie zacytować

Siedzieliśmy po piwnicach, paląc hasz kurwa mać
Bo młodzież patologiczna lubi tak spędzać czas
Także żaden z nas jest przykład, bo tu każdy coś brał
Jeden miał już z tego przypał, inny miał z tego szmal
Trzeci jedno miał i drugie, puszcie chłopaków z pudeł!
Żaden bulterier to nie kurwa kanapowy pudel
Bo chłopaki z osiedla są z osiedla, a nie z sieci
Twoi koledzy z neta nie wiedzą co tu się święci

Gdy byłem małolatem, piłem, ćpałem, kradłem
W piwni starszej pani trzymaliśmy trawkę
Mój rap to jebany zbiór mych wyznań
Do czegoś kurwa ci się przyznam
Do czegoś ci się przyznam, przyznam
Miałem w życiu sporo wyzwań, wyzwań
Nad blokami lata dron, dron, dron, dron, dron
Ale nie wie gdzie my som, som, som, som, som
Do czegoś ci się przyznam, przyznam
Ciągle jara mnie łatwizna
I blizn mam w chuj od tego środowiska
Byku, byku, byku, uważaj, żeby melanż się nie skończył w psychiatryku



Credits
Writer(s): Igor Bugajczyk, Jakub Zdziech, Cezary Maciej Stapor
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link