Na lepsze
Yeah, ej
Yeah, ej, ej
Beka, bo mówiłem, "Byku, nigdy się nie zmienię"
Czekaj, banda hipokrytów, żaden tytuł być raperem
Stara prawda - nie ma zasad, raczej blichtru przelew
Zaraz chuja kładę na karierę, w sercu mam podziemie, oh
To artyści do artystów tam, gdzie mnie nie trzeba
Braciszku, to słabość, jak zawiodłem, proszę, przebacz
Wszyscy, "Pa go – talent", ale czemu teraz?
Nigdy go nie miałem, nie zmarnuję, czego nie mam, oh
Tak próbuję się pozbierać
Ile można wlewać Grantsa, wódy, Ballantinesa i Walkera?
Ponoć zabraniają przesadzać starego drzewa
Każda noc nad wyraz szaro przypomina, co mnie czeka
Wybacz, nawijam to samo
Nie dostałem nic za darmo, wychowany tam, gdzie bagno
Bloki karmią się tą prawdą, ja się dzielę swoją pasją
Muzyka, terapia, las rąk, i rośniemy jak Susanoo
Zmianę obiecam na lepsze
Rap dla ludzi, dla rodziny oddam serce, ej
Stare schizy grają playback, ma boleć
Teraz Playdoh na stole, a nie częściej naboje
Się we znaki dają blizny
W mojej głowie strach, straty i używki, ej
Analizy chore pobieram jak Torrent
Teraz w porę jak pistolet, strzelam po marzenia swoje
Pragnę zwiedzić całą Polskę, nie uciekać jak ten Forrest
Nagle będą ględzić, proste, każdy koncert ma być ogień
Ja nie mogę teraz polec, jak masz dobre, to mi poleć
Tylko, ziomek, z tym nie poleć, jedną nogą w grobie
Drugiej nie zakopię, bowiem mam dla kogo żyć
Życzę dobrze wrogom, wasze zdrowie, pora naprzód iść
Chłopie, mówią ci jak żyć, a kto z nich otworzy drzwi
Gdy nie będziesz miał już nic, ty dlatego myśl jak nikt inny
Nie ma złotej rady, jak tak sądzisz, jesteś w dupie
Nawet twoja dupa nie chce być przy takiej dupie
Musisz twardy być, czasem chciałbym być jak skurwiel
Nawet oddasz duszę, to i tak nazwą cię chujem
Prościej się już nie da jak zakochany w hip-hopie
Postęp nie na sprzedaż, czekam w końcu, aż to pojmiesz
Dzisiaj czytam książkę, jutro schody strome
Wiesz, czasy dobre, ale muszę zło ogarnąć w sobie
Zmianę obiecam na lepsze
Rap dla ludzi, dla rodziny oddam serce, ej
Stare schizy grają playback, ma boleć
Teraz Playdoh na stole, a nie częściej naboje
Się we znaki dają blizny
W mojej głowie strach, straty i używki, ej
Analizy chore pobieram jak Torrent
Teraz w porę jak pistolet, strzelam po marzenia swoje
Yeah, ej, ej
Beka, bo mówiłem, "Byku, nigdy się nie zmienię"
Czekaj, banda hipokrytów, żaden tytuł być raperem
Stara prawda - nie ma zasad, raczej blichtru przelew
Zaraz chuja kładę na karierę, w sercu mam podziemie, oh
To artyści do artystów tam, gdzie mnie nie trzeba
Braciszku, to słabość, jak zawiodłem, proszę, przebacz
Wszyscy, "Pa go – talent", ale czemu teraz?
Nigdy go nie miałem, nie zmarnuję, czego nie mam, oh
Tak próbuję się pozbierać
Ile można wlewać Grantsa, wódy, Ballantinesa i Walkera?
Ponoć zabraniają przesadzać starego drzewa
Każda noc nad wyraz szaro przypomina, co mnie czeka
Wybacz, nawijam to samo
Nie dostałem nic za darmo, wychowany tam, gdzie bagno
Bloki karmią się tą prawdą, ja się dzielę swoją pasją
Muzyka, terapia, las rąk, i rośniemy jak Susanoo
Zmianę obiecam na lepsze
Rap dla ludzi, dla rodziny oddam serce, ej
Stare schizy grają playback, ma boleć
Teraz Playdoh na stole, a nie częściej naboje
Się we znaki dają blizny
W mojej głowie strach, straty i używki, ej
Analizy chore pobieram jak Torrent
Teraz w porę jak pistolet, strzelam po marzenia swoje
Pragnę zwiedzić całą Polskę, nie uciekać jak ten Forrest
Nagle będą ględzić, proste, każdy koncert ma być ogień
Ja nie mogę teraz polec, jak masz dobre, to mi poleć
Tylko, ziomek, z tym nie poleć, jedną nogą w grobie
Drugiej nie zakopię, bowiem mam dla kogo żyć
Życzę dobrze wrogom, wasze zdrowie, pora naprzód iść
Chłopie, mówią ci jak żyć, a kto z nich otworzy drzwi
Gdy nie będziesz miał już nic, ty dlatego myśl jak nikt inny
Nie ma złotej rady, jak tak sądzisz, jesteś w dupie
Nawet twoja dupa nie chce być przy takiej dupie
Musisz twardy być, czasem chciałbym być jak skurwiel
Nawet oddasz duszę, to i tak nazwą cię chujem
Prościej się już nie da jak zakochany w hip-hopie
Postęp nie na sprzedaż, czekam w końcu, aż to pojmiesz
Dzisiaj czytam książkę, jutro schody strome
Wiesz, czasy dobre, ale muszę zło ogarnąć w sobie
Zmianę obiecam na lepsze
Rap dla ludzi, dla rodziny oddam serce, ej
Stare schizy grają playback, ma boleć
Teraz Playdoh na stole, a nie częściej naboje
Się we znaki dają blizny
W mojej głowie strach, straty i używki, ej
Analizy chore pobieram jak Torrent
Teraz w porę jak pistolet, strzelam po marzenia swoje
Credits
Writer(s): Tymcio Oliwer Robert, Surman Pawel Tadeusz
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
Other Album Tracks
© 2025 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.