Dżins - Live

Przestań, popsujesz klimat
To dobry spacer
Pozwól włosom spaść
I choć wiem, że zaraz Cię oddam
To przez godzinę Cię mam
Nie chcę Cię słuchać
Nie chcę tu stać
Pojedźmy gdzieś
I ściągnij z siebie płaszcz
Ja się zajmę resztą warstw
Widziałem serial, wiem jak

A gdy wypuszczę cię z rąk
Z rąk, z rąk
Bo przecież musisz uciec stąd, stąd
Chociaż obiecaj jedno
Chodź, chodź
Że przy nim będziesz więdnąć

Chociaż ostatecznie na związek nas nie będzie stać
I złamiemy sobie serce
Niech skradziony weekend trwa
Wiem, że musisz wrócić
Przestań o tym mówić
Tańcz
Nie chcę o nim słyszeć
Niech zginie pośród innych spraw

Przestań, popsułaś klimat
Sam nie wiem, czy w ogóle chciałbym więcej
Jeśli dajesz mi piosenkę
Czy jemu nucisz ją też?
I przez przypadek za parę lat miniemy się ze sobą w czyichś drzwiach
Chyba nosisz inny płaszcz
A ja nie przyszedłem tu sam

A gdy wypuszczę cię z rąk
Z rąk
Bo przecież musisz uciec stąd
A gdy wypuszczę cię z rąk
Z rąk, z rąk
To przy nim będziesz więdnąć
A gdy wypuszczę cię z rąk
Z rąk, z rąk
To przy nim będziesz więdnąć

Chociaż ostatecznie na związek nas nie było
Poskładaliśmy swoje serca
Weekendów już nie trzeba
Kiedy dzisiaj o nim mówisz, nie kłamie tylko twoja
Szeroko się uśmiechasz to dobrze, że już wszystko

Chociaż ostatecznie na związek nas nie było
Poskładaliśmy swoje serca
Weekendów już nie trzeba
Kiedy dzisiaj o nim mówisz, nie kłamie tylko twoja
Szeroko się uśmiechasz to dobrze, że już wszystko

Chociaż obiecaj jedno
Że przy nim będziesz więdnąć



Credits
Writer(s): Bartosz Dziedzic, Dawid Podsiadło
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link