Aspen

Zabieram z ziołem słoiczek, policji nienawidzę
Chuj w dupę - palcem po szybie, tak piszą im ulice
Psy też jeżdżą do Aspen, te kieleckie i warszawskie
Pakuj torbę, nie narty, chociaż może być zjazd
Tempo Porsche, Bugatti, ja-jaj-aj
Nie chcę sądem się martwić, skręć mi tej babki
Nie chcę się martwić, a czymś muszę cały czas, ej

Jak byłem dzieciakiem to śnieg w Kielcach sypał się bardziej niż w Aspen
Ziomal pił wódę, by było mu cieplej, a potem się wpierdalał w zaspę
Ty teraz zakładasz maskę, jak nie zakładasz jakiś dziadek drze się
Weź lepiej nie mów o maskach, bo tacy jak ja to mają ich z dziesięć

Się sypią cyferki, jakbyś, kurwa, oglądał Matrix
Ziomal ubrany jest cały na biało i leci se po białe paski
Sporo przeszedłem na blokach (moi bliscy ludzie widzą)
Ja nie żyję na ulicy (ja tylko przechodzę ulicą)

Tej-tej nocy frajer coś zezna, bo-bo fazka krzywo mu weszła
Cią-ciągle słyszę o tym mnóstwo historii
Choć dawno ulica mi przeszła
Jebać zdanie tych łajz, zarabiaj legalny hajs, ziom
Mordeczko ruszaj w świat, nie oglądaj się na to państwo

Bracie idziemy po forsę
Jadę po nią jakbym właśnie grał w Forze
Nie osądzam tu nikogo (nie!), moja sprawa, co na ten temat sądzę
Ja mam idoli i dziwne, gdy pisze, że jestem idolem
Pa-palę se jointa z Igorem

Zabieram z ziołem słoiczek, policji nienawidzę
Chuj w dupę - palcem po szybie, tak piszą im ulice
Psy też jeżdżą do Aspen, te kieleckie i warszawskie
Pakuj torbę, nie narty, chociaż może być zjazd
Tempo Porsche, Bugatti, ja-jaj-aj
Nie chcę sądem się martwić, skręć mi tej babki
Nie chcę się martwić, a czymś muszę cały czas, ej

Rzeczywistość czasem bywa szaro-gorzka
Najpierw ojebiemy grzyby, potem coś tam
Kosmos to nie limit, co to limit, twoja brożka
My go mamy w chuju, wisi dawno gdzieś przy kostkach, ja, ja

Cze-cze-czego nie rozumiesz, ty-tylko król jest nagi
Idź się głupi chuju ubierz, ja-jak chcesz frana palić
To się goń, bo cię ostudzę
I-Igor to se pali, pali se jointa z Jakubem, oh

Zabieram z ziołem słoiczek, policji nienawidzę
Chuj w dupę - palcem po szybie, tak piszą im ulice
Psy też jeżdżą do Aspen, te kieleckie i warszawskie
Pakuj torbę, nie narty, chociaż może być zjazd
Tempo Porsche, Bugatti, ja-jaj-aj
Nie chcę sądem się martwić, skręć mi tej babki
Nie chcę się martwić, a czymś muszę cały czas, ej



Credits
Writer(s): Wroblewski Lukasz, Bugajczyk Igor, Zdziech Jakub
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link