Requiem

To chyba koniec, no bo na organach już grają requiem
Patrzę na swoje życie i myślę
"Kurwa, za czym ja biegłem?" (za czym?)
Za typami, co strugali przyjaciół
Ale żaden z nich nim nie jest?
Czy za papierkami
Co jak je wydajesz, no to słychać szelest (szzzt)
Za melanżami co nieraz ciągnęły się nawet po trzy dni
Nic z nich nie pamiętam
No może oprócz tego, że było wstyd mi
Za ubraniami, co skutecznie skrywały nasze wnętrze
W końcu za saldem konta
No bo liczy się tylko, kto ma większe
Kusiły szybkie wózki i piękne kobiety i drogie hotele (ta)
Dopiero teraz zaczynam rozumieć co miał na myśli Kohelet (ho)
Małe rzeczy sprawiały, że nasze życie było coś warte (ta)
Cała reszta to marność i pogoń za wiatrem (łooh)

Gdzieś między niebem a piekłem grają mi requiem
Gdzieś między niebem a piekłem grają nam requiem

Patrzę jak ostatnie ziarnka piasku zlatują w klepsydrze
Marnowałem czas swój naiwnie myśląc, że go przechytrzę
Wierzyłem w Boga
Na wypadek gdyby się kiedyś pytali (się kiedyś pytali)
Ale rany boskie nie każcie mi czytać waszych litanii
To było pewne, że prędzej czy później w końcu padnę martwy
Nie wiem jakie wartości mi przyświecały jak te kandelabry
Spuście mnie na dół, zamknijcie wieko i wrzućcie bambetle
Nie będę się nudził, wszyscy znajomi czekają tam w piekle
Miałem zwariowane życie jakby nakręcił je Almodóvar
I dwie ścieżki kariery - rap albo towar
Z nieba zlatują zastępy, chyba to po mnie
Jak porządnie odeśpię, to jeszcze wrócę ponownie

-Czy wyrzekasz się wszystkiego
Co prowadzi do zła, aby Ciebie grzech nie opanował?
-Wyrzekam się
-Czy wyrzekasz się szatana, który jest głównym sprawcą grzechu?
-Wyrzekam się



Credits
Writer(s): Grzegorz Jozef Blachowski, Konrad Zyrek, Kamil Zalewski
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link