Paryż
Za taki widok jak ten... (Ten, ten)
Za taki widok jak ten... (Ten, ten)
Nie chcę kolacji przy świecach
Wolę Twoje paznokcie na moich plecach
Masz oczy jak z jakiejś dzikiej mangi
I krótką drogę od łazienki do sypialni (sypialni)
Z Tobą jak ja nie był żaden (żaden)
Biorę taksę z Mazowieckiej na Wawer (Wawer)
Potem wgryzasz mi się w wargi
O krok od szaleństwa, daje mi znać Garmin (Garmin)
Tutaj chemia miesza się ze stresem
Nasze przywiązanie jest jak BDSM
Zdejmę z Ciebie cienki pasek jak 2C-B
Jutro poszukasz na to alibi
Za taki widok jak ten mógłbym umrzeć dziś
Jeszcze dzień, może mogłabyś
Pokazać, gdzie masz dziary i z chaty zrobić Paryż
Masz satynowy stanik, jak to pięknie brzmi
Za taki widok jak ten mógłbym umrzeć dziś
Jeszcze dzień, może mogłabyś
Pokazać, gdzie masz dziary i z chaty zrobić Paryż
Masz satynowy stanik, jak to pięknie brzmi
Tylko dzisiaj jest aktualna oferta
Serce mi wybija właśnie dźwięki werbla
Jutro między nami panuje omerta
Neony w tych klubach mają barwę jak magenta
To jest moja ciemna strona (ciemna strona)
Chociaż Tobie to na rękę jak Daytona (jak Daytona)
Twoje ciało opisuję jak grafoman
W sobie masz to coś, czym jest łatwo mnie przekonać
Później zostajemy tylko sami
Już nie wierzę, że wytrwałbym w poligamii
Czuję się jak młody Hłasko
Rzucam Cię na pościel, kiedy światła gasną
Za taki widok jak ten mógłbym umrzeć dziś
Jeszcze dzień, może mogłabyś
Pokazać, gdzie masz dziary i z chaty zrobić Paryż
Masz satynowy stanik, jak to pięknie brzmi
Za taki widok jak ten mógłbym umrzeć dziś
Jeszcze dzień, może mogłabyś
Pokazać, gdzie masz dziary i z chaty zrobić Paryż
Masz satynowy stanik, jak to pięknie brzmi (pięknie brzmi)
Za taki widok jak ten (ten, ten, ten, ten)
Za taki widok jak ten
Później zostajemy tylko sami
Już nie wierzę, że wytrwałbym w poligamii
Za taki widok jak ten (ten, ten, ten, ten)
Za taki widok jak ten mógłbym umrzeć dziś
Jeszcze dzień, może mogłabyś
Pokazać, gdzie masz dziary i z chaty zrobić Paryż
Masz satynowy stanik (stanik)
Za taki widok jak ten mógłbym umrzeć dziś
Jeszcze dzień, może mogłabyś
Pokazać, gdzie masz dziary i z chaty zrobić Paryż
Masz satynowy stanik, jak to pięknie brzmi
Później zostajemy tylko sami
Już nie wierzę, że wytrwałbym w poligamii
Czuję się jak młody Hłasko
Rzucam Cię na pościel, kiedy światła gasną
Za taki widok jak ten... (Ten, ten)
Nie chcę kolacji przy świecach
Wolę Twoje paznokcie na moich plecach
Masz oczy jak z jakiejś dzikiej mangi
I krótką drogę od łazienki do sypialni (sypialni)
Z Tobą jak ja nie był żaden (żaden)
Biorę taksę z Mazowieckiej na Wawer (Wawer)
Potem wgryzasz mi się w wargi
O krok od szaleństwa, daje mi znać Garmin (Garmin)
Tutaj chemia miesza się ze stresem
Nasze przywiązanie jest jak BDSM
Zdejmę z Ciebie cienki pasek jak 2C-B
Jutro poszukasz na to alibi
Za taki widok jak ten mógłbym umrzeć dziś
Jeszcze dzień, może mogłabyś
Pokazać, gdzie masz dziary i z chaty zrobić Paryż
Masz satynowy stanik, jak to pięknie brzmi
Za taki widok jak ten mógłbym umrzeć dziś
Jeszcze dzień, może mogłabyś
Pokazać, gdzie masz dziary i z chaty zrobić Paryż
Masz satynowy stanik, jak to pięknie brzmi
Tylko dzisiaj jest aktualna oferta
Serce mi wybija właśnie dźwięki werbla
Jutro między nami panuje omerta
Neony w tych klubach mają barwę jak magenta
To jest moja ciemna strona (ciemna strona)
Chociaż Tobie to na rękę jak Daytona (jak Daytona)
Twoje ciało opisuję jak grafoman
W sobie masz to coś, czym jest łatwo mnie przekonać
Później zostajemy tylko sami
Już nie wierzę, że wytrwałbym w poligamii
Czuję się jak młody Hłasko
Rzucam Cię na pościel, kiedy światła gasną
Za taki widok jak ten mógłbym umrzeć dziś
Jeszcze dzień, może mogłabyś
Pokazać, gdzie masz dziary i z chaty zrobić Paryż
Masz satynowy stanik, jak to pięknie brzmi
Za taki widok jak ten mógłbym umrzeć dziś
Jeszcze dzień, może mogłabyś
Pokazać, gdzie masz dziary i z chaty zrobić Paryż
Masz satynowy stanik, jak to pięknie brzmi (pięknie brzmi)
Za taki widok jak ten (ten, ten, ten, ten)
Za taki widok jak ten
Później zostajemy tylko sami
Już nie wierzę, że wytrwałbym w poligamii
Za taki widok jak ten (ten, ten, ten, ten)
Za taki widok jak ten mógłbym umrzeć dziś
Jeszcze dzień, może mogłabyś
Pokazać, gdzie masz dziary i z chaty zrobić Paryż
Masz satynowy stanik (stanik)
Za taki widok jak ten mógłbym umrzeć dziś
Jeszcze dzień, może mogłabyś
Pokazać, gdzie masz dziary i z chaty zrobić Paryż
Masz satynowy stanik, jak to pięknie brzmi
Później zostajemy tylko sami
Już nie wierzę, że wytrwałbym w poligamii
Czuję się jak młody Hłasko
Rzucam Cię na pościel, kiedy światła gasną
Credits
Writer(s): Marcinek Filip, Przylucki Bartosz, Chmielewski Jonatan
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.