Prolog
Gdzie ja jestem?
Jestem w piekle czy do niego jadę?
Do diabła z trójzębem, z rogami i skórzanym batem
On będzie dla mnie katem, a może bratem?
Wiele złego zrobiłem a przez to łgałem
Nie raz samego siebie się bałem, bo tyle razy co nad przepaścią stałem z towarem
Towarem nie narkotyk a emocje złe
I mimo że chciałem być lepszy to za mało się starałem
Teraz czekam na stacji
Uda mi się pociąg odprawić siłą perswazji?
Znów nie masz racji
Zawsze tak pierdolisz
Brak ci motywacji
Dojedziesz do piekła i radości trochę sprawisz
panu jedynemu, diabłu wcielonemu w ludzką tkankę
pan sam przyjść po ciebie nie mógł
Nie dlatego, że zaniemógł, bo wybrał cię na swego sługę byś ty zawsze już go bał się.
Skąd wiesz że się nie boję? To siła wyższa obciąża moją głowę.
I tym że trafię do czyśćca – tego się boję, ze za grzechy a jest ich trochę, spotka mnie kara. Jaka?
Przecież stałem się prochem.
I trafiłeś do urny o tym wiem, i jestem z Ciebie dumny że w końcu się uwolniłeś
a był byś durny gdybyś tego nie zrobił,
gdybyś był nudny i żył, myślał jaki ten świat jest okrutny.
Wiem o tobie więcej niż ty sam a przeklęte są Twe losy.
Miałeś je wziąć w swoje ręce, a wolałeś nosy
Punkt daleko ci do symbiozy, wyszło ci to na dobre - do tej pory myślisz o tym.
Masz rację, lecz do tej pory to odczuwam skutki walenia dopa w nos, picia wódki co noc, czuję wciąż zapach trutki na szczury.
Czując ten zapach, hm, widzę ten obraz ponury.
Ponurą swoją twarz i umysł zatruty, podziurawione buty,
od tripów wieczny brak kwitu, jak był to był on brudny.
Co z ciebie za dzieciak?!
No kurwa trudny, choć mówią że skromny i cudny.
No co mam zrobić jak sam nie wiem kim się stałem?
Mam się dobić? Przecież nie żyję, dałem temu wiarę. Mam kawałek stryczka przy sobie.
To znaczy że masz pierdolnik w głowie. Jesteś słaby, stąd ta podróż, lepiej się odurz i wszystko co miałeś odłóż, prędko nie wrócisz. Przestań beczeć, weź się rozchmurz. Chciałbym ci pomóc, lecz nie krzycz pomóż bo nie pomogę, lecz chcę, i tak dopomóż Bóg.
Chuj w to, gdzie ten pociąg?
Zaraz przyjedzie, swą misję dokończ.
Masz mało czasu, czas wpadł ci do rak i pokończ to co wartościowe.
Zostały mi wspomnienia, kurwa muszę się pociąć. Inaczej nie wyrobię.
Jestem w piekle czy do niego jadę?
Do diabła z trójzębem, z rogami i skórzanym batem
On będzie dla mnie katem, a może bratem?
Wiele złego zrobiłem a przez to łgałem
Nie raz samego siebie się bałem, bo tyle razy co nad przepaścią stałem z towarem
Towarem nie narkotyk a emocje złe
I mimo że chciałem być lepszy to za mało się starałem
Teraz czekam na stacji
Uda mi się pociąg odprawić siłą perswazji?
Znów nie masz racji
Zawsze tak pierdolisz
Brak ci motywacji
Dojedziesz do piekła i radości trochę sprawisz
panu jedynemu, diabłu wcielonemu w ludzką tkankę
pan sam przyjść po ciebie nie mógł
Nie dlatego, że zaniemógł, bo wybrał cię na swego sługę byś ty zawsze już go bał się.
Skąd wiesz że się nie boję? To siła wyższa obciąża moją głowę.
I tym że trafię do czyśćca – tego się boję, ze za grzechy a jest ich trochę, spotka mnie kara. Jaka?
Przecież stałem się prochem.
I trafiłeś do urny o tym wiem, i jestem z Ciebie dumny że w końcu się uwolniłeś
a był byś durny gdybyś tego nie zrobił,
gdybyś był nudny i żył, myślał jaki ten świat jest okrutny.
Wiem o tobie więcej niż ty sam a przeklęte są Twe losy.
Miałeś je wziąć w swoje ręce, a wolałeś nosy
Punkt daleko ci do symbiozy, wyszło ci to na dobre - do tej pory myślisz o tym.
Masz rację, lecz do tej pory to odczuwam skutki walenia dopa w nos, picia wódki co noc, czuję wciąż zapach trutki na szczury.
Czując ten zapach, hm, widzę ten obraz ponury.
Ponurą swoją twarz i umysł zatruty, podziurawione buty,
od tripów wieczny brak kwitu, jak był to był on brudny.
Co z ciebie za dzieciak?!
No kurwa trudny, choć mówią że skromny i cudny.
No co mam zrobić jak sam nie wiem kim się stałem?
Mam się dobić? Przecież nie żyję, dałem temu wiarę. Mam kawałek stryczka przy sobie.
To znaczy że masz pierdolnik w głowie. Jesteś słaby, stąd ta podróż, lepiej się odurz i wszystko co miałeś odłóż, prędko nie wrócisz. Przestań beczeć, weź się rozchmurz. Chciałbym ci pomóc, lecz nie krzycz pomóż bo nie pomogę, lecz chcę, i tak dopomóż Bóg.
Chuj w to, gdzie ten pociąg?
Zaraz przyjedzie, swą misję dokończ.
Masz mało czasu, czas wpadł ci do rak i pokończ to co wartościowe.
Zostały mi wspomnienia, kurwa muszę się pociąć. Inaczej nie wyrobię.
Credits
Writer(s): Stephen Sondheim
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
Other Album Tracks
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.