HopeUKnow
Dzień dobry, ryju!
Dobry, dobry!
Po pierwsze
Wrzuć na fejsbunia na przyszły weekend te eventy, mordo
Po drugie
Do tego nowego numeru mam mieszane uczucia
Coś jak śmieszny pornol (co?)
Po trzecie
Widziałeś klip tego łaka?
Bekę miałby nawet Flocka Flame
Co za jebana padaka damn, chuj w to
Dzwonię, bo mam do ciebie sprawę
Zamknij napęd i posłuchaj jak gadam, ej, we go way back (ta)
Na zawadzie, dwie dekady temu
Podstawówka to faktem jest
Że stale wkręcasz, że byłem ojebany wtedy na pieczarę
Więc, go fuck yourself
W liceum zacząłeś rapować i rok w rok szło to level dalej
Ale nie pamiętasz pewnie jak na kwadracie godzinami wypalałem Twoje nielegale
Nie! Zawsze byłeś tym niewdzięcznikiem (ta), zostało Ci to do dziś
Jak z UK codzienne picie, co dzień promile we krwi
Pamiętam, tak to prawda, wpadałeś na mój stary kwadrat
Z siatami chlać browary, zagrać na X-boxie
Co dnia po pracy w kantach (ta)
Potem moje pieprzone niebo nabrało koloru szkarłatnej purpury
I pamiętam jak mnie zgarnąłeś
Jak zsiadałem pół dnia z murku pod Pałacem Kultury
Razy Ci to wiele mówiłem, ile dla mnie wtedy zrobiłeś
I nie wiem po co tu wyciągam ten syf dziś
Ale wiedz, że tego gówna nie zapomnę Ci nigdy
No, no for will be
Czekaj chwilę mordo, muszę to odebrać
Dobra, I'm back
Co ja mówiłem?
Kiedy to było dokładnie?
Dobra, mam!
Trzeci rok po tym wjechał Mega (ta), stałeś się pro jak Bada$$a "Era"
Robimy sos na koncertach teraz, teraz
To już się ciągnie ładnych parę lat
Przyjaciela zmieniłeś na menedżera
Wtedy okazało się, że mam dar do tego (ta)
Ale od tego momentu nic nie było takie same - słowo dla Obiego
I nie wierzę, że nas aż tak czas pozmieniał, man
Kiedyś dwa razy na tydzień
Dziś poza trasą widzimy się raz, góra dwa na miecha, damn!
A po trzydniówkowym wypadzie naszego bandu, menciu
Niekiedy już nie znoszę Twojej gęby, tembru (ta)
Kiedyś w metrze najebani prawie skończyliśmy na wybijaniu pięścią zębów
Ale wtedy do pogodzenia potrzebowaliśmy minut pięciu, sześciu
A nie, kurwa tygodnia, jak wracaliśmy nie raz z koncertów, menciu
Z koncertów na których na scenie mówisz
Że jestem Twoim przyjacielem
Ale później drzemy na siebie mordy przy ludziach
Jak Ross i Monica Geller
Bo kto bardziej wrażliwy to nie wiem?
Przecież jestem w garstce osób z których zdaniem się liczysz
I następnym razem pamiętajmy o tym
Nim zaczną się krzyki o gówna czy kur, chu wie co! Ta!
Za daleko doszliśmy żeby to spierdolić ziom więc
Obojętnie co będzie pamiętaj, no homo
I love you dawg, old day and now
Dobry, dobry!
Po pierwsze
Wrzuć na fejsbunia na przyszły weekend te eventy, mordo
Po drugie
Do tego nowego numeru mam mieszane uczucia
Coś jak śmieszny pornol (co?)
Po trzecie
Widziałeś klip tego łaka?
Bekę miałby nawet Flocka Flame
Co za jebana padaka damn, chuj w to
Dzwonię, bo mam do ciebie sprawę
Zamknij napęd i posłuchaj jak gadam, ej, we go way back (ta)
Na zawadzie, dwie dekady temu
Podstawówka to faktem jest
Że stale wkręcasz, że byłem ojebany wtedy na pieczarę
Więc, go fuck yourself
W liceum zacząłeś rapować i rok w rok szło to level dalej
Ale nie pamiętasz pewnie jak na kwadracie godzinami wypalałem Twoje nielegale
Nie! Zawsze byłeś tym niewdzięcznikiem (ta), zostało Ci to do dziś
Jak z UK codzienne picie, co dzień promile we krwi
Pamiętam, tak to prawda, wpadałeś na mój stary kwadrat
Z siatami chlać browary, zagrać na X-boxie
Co dnia po pracy w kantach (ta)
Potem moje pieprzone niebo nabrało koloru szkarłatnej purpury
I pamiętam jak mnie zgarnąłeś
Jak zsiadałem pół dnia z murku pod Pałacem Kultury
Razy Ci to wiele mówiłem, ile dla mnie wtedy zrobiłeś
I nie wiem po co tu wyciągam ten syf dziś
Ale wiedz, że tego gówna nie zapomnę Ci nigdy
No, no for will be
Czekaj chwilę mordo, muszę to odebrać
Dobra, I'm back
Co ja mówiłem?
Kiedy to było dokładnie?
Dobra, mam!
Trzeci rok po tym wjechał Mega (ta), stałeś się pro jak Bada$$a "Era"
Robimy sos na koncertach teraz, teraz
To już się ciągnie ładnych parę lat
Przyjaciela zmieniłeś na menedżera
Wtedy okazało się, że mam dar do tego (ta)
Ale od tego momentu nic nie było takie same - słowo dla Obiego
I nie wierzę, że nas aż tak czas pozmieniał, man
Kiedyś dwa razy na tydzień
Dziś poza trasą widzimy się raz, góra dwa na miecha, damn!
A po trzydniówkowym wypadzie naszego bandu, menciu
Niekiedy już nie znoszę Twojej gęby, tembru (ta)
Kiedyś w metrze najebani prawie skończyliśmy na wybijaniu pięścią zębów
Ale wtedy do pogodzenia potrzebowaliśmy minut pięciu, sześciu
A nie, kurwa tygodnia, jak wracaliśmy nie raz z koncertów, menciu
Z koncertów na których na scenie mówisz
Że jestem Twoim przyjacielem
Ale później drzemy na siebie mordy przy ludziach
Jak Ross i Monica Geller
Bo kto bardziej wrażliwy to nie wiem?
Przecież jestem w garstce osób z których zdaniem się liczysz
I następnym razem pamiętajmy o tym
Nim zaczną się krzyki o gówna czy kur, chu wie co! Ta!
Za daleko doszliśmy żeby to spierdolić ziom więc
Obojętnie co będzie pamiętaj, no homo
I love you dawg, old day and now
Credits
Writer(s): Piotr Krygier, Tomasz Lewandowski
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.