Świata Kwietnik
Pierwsza runda KO jak Muhammad Ali
To cios dla tych, co w swym bagnie już sfermentowali
Zagubieni w życiu niczym w poderwach szalik
Paznokcie obgryzione, gdy nic nie da się ustalić
Najlepiej się podpalić, bunt publicznie wyrazić
Bo by spojrzeć sobie w twarz trzeba zbyt dużo odwagi
A sumienie w stylu zgagi drażni każdy nerw
Jak wyjść z opresji, gdy do odebrania serw posłany z prędkością miga?
Gdy już nie da się wymigać, wiem świat jest chuja warty
Aż chce się rzygać, nawet stary wyga, wyjadacz monopola
Liczy, że kiedyś nad głową mu zabłyśnie aureola
Od Opola do przedszkola; rozwój wsteczny
Roi się od dziwnych wypowiedzi niedorzecznych
W końcu wywali bezpiecznik i słońce zgaśnie
A po ludziach zostanie tylko ślad na zwykłej taśmie
I wszystko będzie jasne dla człowieka 3003
Czy byliśmy ślepi tak jak ćmy?
Według własnych reguł gry urządzając świata kwietnik
Zamiast cud planety z Ziemi zrobiliśmy śmietnik
Ostry złapał za mic'a, znów skrzypce stylem
Ostry złapał za mic'a, proza czarnego humoru
Ostry złapał za mic'a, znów skrzypce stylem
Ostry złapał za mic'a, proza czarnego humoru
Do... Do...
Do re mi fa sol la si do...
La sol fa mi re do...
Nawet mi, jak słyszysz, gdy byłem dzieckiem
Wszystko, co zrobiłem wychodziło na kiepskie
Ciągle słyszałem, "Ty czep się, idź, graj na tych gęślach"
Tutaj się żyje w świecie opartym na pięściach
Weź przestań, szukaj w lesie siły adeptów
Bo jedno, co wybrałem to moc mego intelektu
Pełnego efektów tzw specjalnych
By móc zawsze się odnaleźć w sytuacjach skrajnych
Jak biały wśród czarnych, jak Jezus na pustyni
Strasząc prawdą jak w halloween głowa z dyni
Na nic te kpiny, bo się niczym nie różnimy od orangutana
Co potrafi zabić na widok banana
Wychowany na nie man'ach, nie na babach, lecz na mleku
Więc wiem, jaki syf tkwi w człowieku
Równy popielniczce petów, niedopałków
Dlatego śmieszy mnie że świat pełen jest śmiałków
Co by chcieli zbawić wszystkich, a sami mają problem
Ścierając własną dumę jak na dupie spodnie
Życie jest niewygodne, w kształtach obłe, okropne
Bo każdy ma w sobie żebraka, co tkwi pod sklepowym oknem
Ostry złapał za mic'a, znów skrzypce stylem
Ostry złapał za mic'a, proza czarnego humoru
Ostry złapał za mic'a, znów skrzypce stylem
Ostry złapał za mic'a, proza czarnego humoru
To cios dla tych, co w swym bagnie już sfermentowali
Zagubieni w życiu niczym w poderwach szalik
Paznokcie obgryzione, gdy nic nie da się ustalić
Najlepiej się podpalić, bunt publicznie wyrazić
Bo by spojrzeć sobie w twarz trzeba zbyt dużo odwagi
A sumienie w stylu zgagi drażni każdy nerw
Jak wyjść z opresji, gdy do odebrania serw posłany z prędkością miga?
Gdy już nie da się wymigać, wiem świat jest chuja warty
Aż chce się rzygać, nawet stary wyga, wyjadacz monopola
Liczy, że kiedyś nad głową mu zabłyśnie aureola
Od Opola do przedszkola; rozwój wsteczny
Roi się od dziwnych wypowiedzi niedorzecznych
W końcu wywali bezpiecznik i słońce zgaśnie
A po ludziach zostanie tylko ślad na zwykłej taśmie
I wszystko będzie jasne dla człowieka 3003
Czy byliśmy ślepi tak jak ćmy?
Według własnych reguł gry urządzając świata kwietnik
Zamiast cud planety z Ziemi zrobiliśmy śmietnik
Ostry złapał za mic'a, znów skrzypce stylem
Ostry złapał za mic'a, proza czarnego humoru
Ostry złapał za mic'a, znów skrzypce stylem
Ostry złapał za mic'a, proza czarnego humoru
Do... Do...
Do re mi fa sol la si do...
La sol fa mi re do...
Nawet mi, jak słyszysz, gdy byłem dzieckiem
Wszystko, co zrobiłem wychodziło na kiepskie
Ciągle słyszałem, "Ty czep się, idź, graj na tych gęślach"
Tutaj się żyje w świecie opartym na pięściach
Weź przestań, szukaj w lesie siły adeptów
Bo jedno, co wybrałem to moc mego intelektu
Pełnego efektów tzw specjalnych
By móc zawsze się odnaleźć w sytuacjach skrajnych
Jak biały wśród czarnych, jak Jezus na pustyni
Strasząc prawdą jak w halloween głowa z dyni
Na nic te kpiny, bo się niczym nie różnimy od orangutana
Co potrafi zabić na widok banana
Wychowany na nie man'ach, nie na babach, lecz na mleku
Więc wiem, jaki syf tkwi w człowieku
Równy popielniczce petów, niedopałków
Dlatego śmieszy mnie że świat pełen jest śmiałków
Co by chcieli zbawić wszystkich, a sami mają problem
Ścierając własną dumę jak na dupie spodnie
Życie jest niewygodne, w kształtach obłe, okropne
Bo każdy ma w sobie żebraka, co tkwi pod sklepowym oknem
Ostry złapał za mic'a, znów skrzypce stylem
Ostry złapał za mic'a, proza czarnego humoru
Ostry złapał za mic'a, znów skrzypce stylem
Ostry złapał za mic'a, proza czarnego humoru
Credits
Writer(s): Barbara Ostrowska
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
Other Album Tracks
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.